TOP 10 zawodników dekady NBA (miejsca 5-1)

Kto zasłużył, by znaleźć się w gronie najlepszych koszykarzy dziesięciolecia 2010-2019? Są pewniaki, ale są też niespodzianki. W drugiej części gracze od 5 do 1 miejsca. Czy zgadzacie się z taką kolejnością?

5. Kawhi Leonard All-Stars: 3; All- NBAs: 3; Pkt: 17.7; Zb: 6.3; As: 2.4

Nie imponuje aż tak statystykami, ale ma to uzasadnienie. Początkowe lata spędził w San Antonio, jako role player, a nie gwiazda. Potem, nawet gdy już stał się opcją nr 1 w Spurs, to było wiadomo, że w drużynach Gregga Popovicia liczą się zwycięstwa, a nie indywidualne popisy.

Mimo tego jego osiągnięcia zwłaszcza w playoffs są godne podziwu. Dwukrotny mistrz NBA i MVP finałów NBA (2014 i 2019). Pięciokrotnie wybierany do najlepszej piątki obrońców i dwukrotnie mianowany obrońcą roku (2015 i 2016). Oraz drugi w średniej przechwytów na mecz w tej dekadzie, zaraz za Chrisem Paulem.

Jego dokonania byłyby zapewne bardziej imponujące, gdyby nie cały rok przesiedziany na ławce w San Antonio (do tej pory nikt nie wie, gdzie leży prawda, czy Leonard faktycznie był kontuzjowany, czy nie chciał już tam grać). Nawet pomimo tego jego gra weszła na taki poziom, że w tym momencie jest uznawany za najlepszego gracza na świecie. To, w jakim stylu poprowadził Raptors do mistrzostwa NBA jest niezwykle imponujące i pokazuje, jak bardzo rozwinął się po atakowanej części boiska.

Jest też chyba jedynym graczem w lidze, który bez problemu jest w stanie zatrzymać Lebrona Jamesa. W 2014 roku w finałach NBA wyłączył z gry, najlepszego wówczas gracza w lidze. Kombinacja jego zasięgu ramion, sprawności i szybkości jest nie do przejścia dla rywali.

Gdy sam angażuje się w stu procentach w krycie najlepszych graczy przeciwników, to zazwyczaj całkowicie wyłącza ich z gry. Pokazały to chociażby zeszłoroczne playoffs, gdzie od meczu nr 3 został oddelegowany do krycia MVP ligi Giannisa Antetokounmpo i Raptors wygrali pozostałe 4 mecze, awansując do finału.

Leonard jest w tym momencie prawdopodobnie najlepszym graczem w lidze, a co ważniejsze zawsze gra najlepiej w playoffs, a to właśnie wtedy poznaje się prawdziwych mistrzów.

4. James Harden All-Stars: 7; All- NBAs: 6; Pkt: 24.3; Zb: 5.2; As: 6.2

„Brodacz” bije kolejne rekordy w zdobyczach punktowych i aktualnie jest na dobrej drodze, aby osiągnąć najwyższą średnią od czasów Michaela Jordana. Jego kunszt ofensywny i styl gry jest unikatowy, a rozwój od najlepszego gracza rezerwowego (2012) do MVP ligi (2018) pokazuje, z jaką skalą talentu mamy tutaj do czynienia.

Dwukrotny król strzelców ligi oraz w sumie trzeci punktujący w tej dekadzie (18627). Szósty pod względem ilości asyst (4743), czwarty w przechwytach (1189) oraz na drugim miejscu w minutach (26106) i sumie rozegranych meczów (765). Najwięcej meczów z 50 i więcej punktami, aż 18!

Te cyferki muszą robić wrażenie, zwłaszcza to, że przy takim stylu gry jest w stanie grać praktycznie w każdym możliwym spotkaniu. Uświadamia nam to, jak wiele pracy musi włożyć w przygotowanie się do każdego sezonu i jak bardzo zależy mu na własnym rozwoju.

Z pewnością jest to jeden z najlepszych ofensywnie graczy w historii ligi. Jego nowatorskie manewry i umiejętność wymuszania fauli dla niektórych mogą być irytujące. Jednak to, w jaki sposób potrafi, do maksimum wykorzystać przepisy jest godne podziwu. W tej dekadzie oddał już 6536 rzutów wolnych, czyli więcej o 979 więcej niż drugi na liście, Lebron James. Wręcz kosmiczna statystyka.

Styl gry Hardena, jak dotąd, nie przynosi większych korzyści w playoffs. Co roku łamie się pod presją w najważniejszych momentach sezonu i jest to największy przytyk ze strony krytyków w jego stronę.

Jeśli uda mu się przezwyciężyć te swoje słabości i poprowadzi zespół do mistrzostwa, to będziemy mogli o nim mówić, jako o jednym z najlepszych graczy w historii. Na razie jest tylko ofensywnym czarodziejem, ale tak dobrym, że nie mogło go zabraknąć wysoko na tej liście.

3. Stephen Curry – All-Stars: 6; All- NBAs: 6; Pkt: 23.5; Zb: 4.5; As: 6.6

Najlepszy strzelec w historii koszykówki. Zawodnik, który zrewolucjonizował grę i swoim stylem wyznaczył nową erę w koszykówce, erę rzutów trzypunktowych.

Lista jego osiągnięć jest bardzo długa, więc skupię się nad tymi robiącymi największe wrażenie. Dwukrotny MVP oraz trzykrotny mistrz NBA. W 2016 był najlepszym strzelcem ligi, rzucając przy tym na poziomie 50-40-90, zdobywając, jako pierwszy, jednogłośnie nagrodę MVP oraz prowadząc Warriors do najlepszego bilansu w historii (73-9).

Rekordzista pod względem trafionych trójek w jednym sezonie (402). Najlepszy pod względem celności w rzutach za trzy (43.6%) oraz rzutów wolnych (90.5%) w tej dekadzie. Trzeci w przechwytach (1200) oraz ósmy w asystach (4588). Piąty w sumie zdobytych punktów (16315) oraz ósmy w średniej punktów na mecz (23.5). Zdecydowanie na pierwszym miejscu w średniej celnych rzutów za 3 punkty na mecz, aż 3.6!

Wyliczanka mogłaby nie mieć końca. Jedynym brakującym elementem w dorobku Curryego jest na pewno nagroda MVP finałów, ale myślę, że trzy mistrzostwa mu jakoś zrekompensują jej brak.

Najbardziej imponujące dla mnie nie są statystyki, ale styl gry gwiazdy Warriors. To, w jaki sposób zmienił postrzeganie „dobrego rzutu” jest wręcz nieprawdopodobne. Jego warunki fizyczne sprawiły, że każde dziecko grające w kosza chce być jak on. Bo swoją postura przypomina „szarego” człowieka, a nie ponad dwumetrowego gladiatora.

Dlatego tak wiele osób się z nim utożsamia i wydaje mi się, że podobnie jak przed laty Allen Iverson, Curry swoim stylem gry miał ogromny wpływ na NBA i całe koszykarskie środowisko.

2. Kevin Durant All-Stars: 10; All- NBAs: 9; Pkt: 28.0; Zb: 7.4; As: 4.4

Długo zastanawiałem się, kogo umieścić na drugim miejscu i gdybym kierował się sympatią, to na pewno stanęłoby na Currym. Nie mogę jednak dyskredytować tego, jak wielkim zawodnikiem jest Durant i w pełni zasłużył na miano drugiego najlepszego gracza tej dekady.

Dwukrotny mistrz NBA i MVP finałów. Czterokrotny król strzelców (w tym 3 razy z rzędu w latach 2010-12), MVP ligi (2014) oraz dwukrotny MVP Meczów Gwiazd (2012 i 2019). Dodatkowo drugi w ilości zdobytych punktów w dekadzie (19445) oraz zdecydowanie pierwszy pod względem średniej punktowej na mecz (28)!

Co bardziej niesamowite jego True Shooting % wynosi 62.6 %. Daje mu 4 miejsce, tylko za graczami kończącymi swoje akcje pod samym koszem (Chandler, Gobert i Jordan). To pokazuje z jak olbrzymim talentem ofensywnym mamy tutaj do czynienia.

Niektórzy mogą dyskredytować jego mistrzostwa NBA, ponieważ dołączył do jednej z najlepszych ekip w historii koszykówki. Jednak jego przyjście uczyniło Warriors praktycznie nie do pokonania.

Sam osobiście nie jestem fanem jego decyzji, ale nie można mu odmówić, że dzięki temu stał się jeszcze bardziej kompletnym graczem. Poprawił się mocno w obronie, zwłaszcza w blokach z pomocy, a jego umiejętność czytania gry i rozgrywania również weszły na zupełnie nowy poziom.

Jednak to jego umiejętność zdobywania punktów w każdy możliwy sposób czynią go tak wielkim zawodnikiem. Nie ma w lidze bardziej utalentowanego ofensywnie zawodnika. Połączenie jego zasięgu ramion i techniki czyni go praktycznie nie do zatrzymania. Nie ma takiego manewru, którego nie byłby w stanie wykonać i w zależności od rywala korzysta ze swoich przewag.

Dlatego uważam, że zasługuje na swoje miejsce i ustępuje tylko jednemu graczowi w ostatnich 10 latach. Nie ma w NBA lepszego „łowcy” punktów i drużyna z nim w składzie zawsze będzie się liczyć w walce o najwyższe cele.

1. Lebron James All-Stars: 10; All- NBAs: 10; Pkt: 26.9; Zb: 7.7; As: 7.6

Król może być tylko jeden! Zdecydowanie najlepszy zawodnik ostatnich 10 lat w NBA. Nikt nie jest w stanie grać tyle lat na takim poziomie jak Lebron James. Właśnie ta jego regularność i długowieczność czynią go tak wyjątkowym.

Trzykrotnie zdobywał mistrzostwo NBA, MVP finałów oraz MVP całych rozgrywek, od tych osiągnięć trzeba zacząć wyliczankę jego niezwykłych dokonań w tej dekadzie. Pierwszy w zdobytych punktach (19550) i drugi pod względem średniej na mecz (26.9). Dziesiąty w zbiórkach (5573), czwarty w asystach (5503), siódmy w przechwytach (1107) i zdecydowanie pierwszy w minutach (27093).

Nikt nie może się równać z jego wszechstronnością. Nie ma zawodnika, który potrafiłby robić tak wiele rzeczy na boisku na najwyższym poziomie tyle lat z rzędu! Dla mnie chyba największym fenomenem jest to, że nigdy nie miał mentalności strzelca, a i tak zdobył najwięcej punktów w ostatnich 10 latach. Jest już czwarty w historii NBA w sumie zdobytych punktów, a przecież to nie jest jego najmocniejsza strona!

To umiejętność czytania gry, niesamowitych, chirurgicznych podań czynią go tak wyjątkowym. Ze względu na swoje warunki fizyczne zawsze jest w stanie dokładnie podać piłkę. Nie ma praktycznie sytuacji, żeby nie podał piłki lepiej ustawionemu partnerowi, dlatego gra z nim w jednej drużynie czyni każdego zawodnika lepszym.

Nie można powiedzieć, że tylko to czyni go wspaniałym, bo nie raz udowadniał, że gdy tylko chce może zdobyć 40 czy 50 punktów. Gdy nie miał wsparcia w playoffs 2018, sam zaprowadził Cleveland do finałów NBA. Wtedy ostatecznie zamknął usta krytykom i pokazał, że jest najlepszy.

Jednak to finały NBA 2016 ugruntowały jego pozycję w historii NBA. Jako pierwsza drużyna w historii jego Cavaliers odrobili straty od stanu 1-3 i wygrali decydujące spotkanie na wyjeździe. Jego słynny blok w ostatnich minutach meczu jest jednym z najbardziej ikonicznych momentów tej dekady.

Można by w nieskończoność rozpisywać się o jego dokonaniach, ale jedno jest pewne, to on jest najlepszym graczem minionej dekady. Doceniajmy jego grę, póki jeszcze możemy, bo to już jego 17 sezon w NBA, a on dalej gra na kosmicznym poziomie i to jest chyba najbardziej imponujące!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *