W nocy ze środy na czwartek polskiego czasu Jeremy Sochan oficjalnie rozpocznie swój debiutancki sezon w NBA. Z tej okazji przedstawiamy Wam kilka przemyśleń, czego możemy się spodziewać w jego wykonaniu w pierwszym roku w najlepszej koszykarskiej lidze świata.
Nasz rodzynek w NBA ma za sobą całkiem udane mecze w preseason, dzięki którym prawdopodobnie wywalczył sobie miejsce w pierwszej piątce zespołu Spurs. Jest to bardzo budujące przed zbliżającą się kampanią, w której głównym celem zarówno Jeremy’ego, jak i całej organizacji San Antonio, będzie nauka i rozwój. Po wypowiedziach Gregga Popovicha możemy się spodziewać, że Sochan jest widziany w długoplanowych planach Ostróg jako ważna postać przyszłego trzonu drużyny. Zatem przeanalizujmy teraz, czego możemy się spodziewać po naszym rodaku w jego debiutanckich rozgrywkach.
Atuty, które dadzą minuty
Zacznijmy od mocnych stron Polaka, dzięki którym powinien regularnie grać w każdym spotkaniu. Przede wszystkim, jak już wielu dziennikarzy i ekspertów zauważyło, Sochan jest fantastycznym obrońcą już teraz i dzięki umiejętnościom po bronionej stronie boiska znalazł się tak wysoko w tegorocznym drafcie.
Jego niesamowita koordynacja ruchowa połączona z szybkością i naturalnym instynktem stanowi problem dla większości rywali. Spurs będą mogli go wykorzystywać do krycia praktycznie każdej pozycji na boisku. Zapewne Jeremy najczęściej będzie desygnowany do krycia najlepszych zawodników drużyny przeciwnej, co jest fantastyczną wiadomością. Dzięki temu, od pierwszych minut swojej zawodowej kariery, będzie mógł się mierzyć z graczami pokroju Jamesa, Leonarda czy Antetokounmpo. Będzie to dla niego fantastyczna lekcja, a doświadczenie zbierane przeciwko takim gwiazdom może szybko zaprocentować.
Jestem przekonany, że Spurs wykorzystają też Sochana jako oszukanego centra i będą grać często niższym składem, w którym to Jeremy będzie odpowiedzialny za krycie centrów rywali. Także na pewno okazji do sprawdzenia i poprawy swoich defensywnych umiejętności Sochan będzie miał aż nadto.
Kolejnym atutem jest jego gra na tablicach i umiejętność wyprowadzenia kontrataków po zbiórce. Myślę, że to będą dwie główne opcje na jego zdobycze punktowe w tym sezonie. W preseason pokazał jak dużo pożytku może robić, atakując ofensywną tablicę i dobijać niecelne rzuty swoich kolegów.
Jednak sądzę, że z biegiem sezonu jego umiejętność uruchomienia kontry kozłem po zbiórce z własnej tablicy będzie coraz chętniej wykorzystywana przez jego zespół. Jeremy umie zarówno świetnie obsłużyć swoich kolegów podaniem, jak i sam dobrze atakuje jeszcze nieustawioną obronę rywali w szybkim ataku. Tutaj może podpatrzeć jak Draymond Green czy Giannis starają się błyskawicznie przemieszczać spod własnego kosza i szukają łatwych punktów.
Na plus możemy na pewno zaliczyć też jego umiejętności rozegrania z pozycji 4/5, najczęściej po tzw. akcjach „short-roll”. Zwykle jest to sytuacja, w której zespół ofensywny ma przewagę jednego zawodnika i wtedy umiejętność wybrania najlepszej opcji podaniem czy też atak kosza kozłem jest nieoceniona. W teorii wydaje się to proste, ale wbrew pozorom sporo klasowych graczy ma z tym duże problemy (np. Rudy Gobert). Natomiast Sochan wydaje się naturalnie i instynktownie wybierać optymalne rozwiązanie, co skutkuje dogodną pozycją do rzutu dla jego kolegów.
Także, aby regularnie grać, Jeremy musi utrzymać wysoki poziom w grze obronnej, bo to jest najważniejsze dla Gregga Popovicha. Jeśli trener Ostróg będzie go chwalić za postawę w defensywie i desygnuje go do krycia najlepszych rywali, to o minuty naszego rodaka możemy być spokojni i tylko od niego będzie zależeć, jak wiele z tych lekcji wyciągnie.
Zerknijmy teraz na aspekty, które Sochan musi jak najszybciej poprawić, aby wskoczyć na wyższy poziom, który pozwoli mu być ważnym graczem w NBA przez wiele lat.
Mankamenty do poprawy
Nie odkryję Ameryki, jeśli napiszę, że wiele będzie zależeć od skuteczności rzutów Sochana. Przede wszystkim alarmujące są jego rzuty osobiste, ponieważ ich słaba skuteczność, może powodować, że rywale będą go umyślnie faulować. Przez co nie będzie grać w końcówkach zaciętych spotkań. To na pewno nie pomogłoby w jego rozwoju i nabieraniu pewności siebie.
Technika rzutu Jeremy’ego nie wygląda wcale aż tak źle, na razie brakuje mu powtarzalności. Taki Kawhi Leonard wchodząc do NBA rzucał dużo gorzej technicznie, a aktualnie jego rzut jest nieprawdopodobnie regularny. Niestety tego lata z szeregów Spurs odszedł wieloletni trener odpowiedzialny za rozwój rzutowy zawodników Ostróg, który był uznawany za największego fachowca w lidze, w tej dziedzinie. Niemiej jednak wierzę, że Spurs znaleźli na jego miejsce nie gorszego specjalistę, który pomoże w rozwoju skutecznego rzutu Sochanowi.
Także w moim odczuciu Jeremy musi się skupić na powtarzalności dobrych wzorców rzutowych. Według mnie nogi nie są tutaj problemem, bo już widać, że siła i stabilność przy zatrzymaniu jest na niezłym poziomie. Problemem jest tutaj wykończenie rzutu. Z moich obserwacji Jeremy często nie kontroluje piłki w ostatnim momencie przed wyrzutem, stąd jego rzuty są bardzo nieregularne, co najbardziej rzuca się w oczy przy rzutach wolnych, obserwując pracę nadgarstka i chwyt piłki.
Jednak mam nadzieję, że specjaliści w NBA szybko naprawią te mankamenty i po kilkunastu kolejkach zobaczymy, jak Sochan regularnie trafia spot-up trójki. A jeśli to się stanie, otworzy mu się bardzo wiele nowych możliwości w ataku.
Nie licząc chwiejnego i nieregularnego rzutu z wyskoku, Sochan na pewno musi popracować nad wykańczaniem akcji pod samą obręczą i grać bardzo fizycznie pod samym koszem. To na pewno będzie spory przeskok między NCAA a NBA, bo tutaj zawodnicy będą o wiele potężniejsi fizycznie.
Na ten moment nie widzę wielu więcej rażących mankamentów w grze naszego reprezentanta i jestem przekonany, że swoją postawą w defensywie i grą dla zespołu będzie zdobywać coraz większe zaufanie Popovicha.
Dojrzałość
Chciałem się jeszcze skupić na jednym bardzo istotnym czynniku, o którym sporo osób zapomina. Sochan mimo swojego młodego wieku nie wydaje się typowym nastolatkiem, który trafia do NBA i jest kompletnie nieprzygotowany na pieniądze, sławę i pokusy czyhające na każdym rogu. To jest chłopak, który w swoim życiu mieszkał w kilku różnych krajach i miał okazję mentalnie przygotować się na trudy życia zawodowego sportowca.
Po jego wypowiedziach i postawie widać, że ma głowę na karku. Dodatkowo emanuje niezwykłą pewnością siebie, czasem bliską nawet pysze na boisku, co akurat w zawodowym sporcie jest potrzebne. To jest coś, co mi się bardzo podoba, że poza parkietem wydaje się rozsądnym mężczyzną, który wie, jak sobie poradzić ze sławą i całą otoczką związaną z byciem graczem NBA. Natomiast na boisku Jeremy nie odpuszcza nikomu, grając twardo i nieustępliwie. Wierzy w swoje możliwości, o czym świadczy np. jego chęć do „trash talkingu”.
Będzie dobrze!
W moim odczuciu Sochan trafił do idealnego zespołu i środowiska, w którym może się rozwinąć na fantastycznego zawodnika. Na ten moment będzie występować jako plaster na najlepszych zawodników rywali. Prawdopodobnie zacznie sezon w pierwszej piątce, co pokazuje jak dużym zaufaniem obdarzył go trener Popovich.
Na pewno Jeremy musi jak najszybciej dorobić się regularnego rzutu z otwartych pozycji i przede wszystkim z linii rzutów wolnych. Wtedy o jego rozwój i status w lidze będę spokojny przez wiele lat. To jakim wielkim potencjałem dysponuje jest niepodważalne. Nawet bez regularnego rzutu z wyskoku jest w stanie być kimś w tej lidze, jeśli rozwinie swoją grę obronną do perfekcji, a warunki i instynkt ma ku temu znakomite.
Nie chcę pompować przesadnie balonika, ale wierzę, że swoją ciężką pracą Sochan rozwinie się na tyle w ofensywie, że jego sufitem nie będzie Nic Batum, czy Draymond Green, a Kawhi Leonard. Podobieństw do aktualnego gracza Clippers widzę mnóstwo i będę mocno trzymać kciuki, żeby nasz reprezentant wszedł kiedyś na ten poziom prezentowany przez Leonarda.
Na razie pozostaje nam kibicować, żeby Jeremy z meczu na mecz robił postępy i zdobywał cenne doświadczenie. Powodzenia!