Drugi sezon z rzędu w obozie Rockets mamy wielkie rozczarowanie. Miało być pięknie, miało być pierwsze mistrzostwo od czasów Olajuwana i spółki, a wyszło jak zwykle. Odpadniecie z rąk Golden State po raz czwarty w ostatnich pięciu playoffs, mimo że po raz kolejny wszystko było podporządkowane, aby strącić mistrzów z piedestału. Okoliczności były bardziej niż sprzyjające. Szerszy skład, brak kontuzji i wybitna forma Hardena. Dodatkowo w 5 meczu serii Durant doznał kontuzji łydki. Nie dość, że Rockets nie byli w stanie wygrać tego spotkania to przegrali również game 6 na własnym boisku i mogli szykować się na sezon wędkarski.
Po ostatnim gwizdku widać było wielkie rozgoryczenie każdego członka drużyny i zarządu. Styl tej porażki był po prostu słaby. Ciągłe narzekania na braki gwizdków sędziów, próby wymuszania fauli przy każdej próbie rzutu z dystansu, a na koniec jeszcze irytujące, niechlujne straty w decydujących momentach. Bardzo ciężko oglądało się Rakiety w tej rywalizacji. Wydawało mi się, że z koszykarskiego punktu widzenia mają wszelkie narzędzia, by wyeliminować Wojowników. Niestety, zamiast po prostu grać w basket, postanowili rozgrywać jakieś dziwne gierki z sędziami. Wiem, że ich gra opierała się na izolacjach, ale tym razem aż przesadzali i ciężko było na to patrzeć. Bardzo ułatwiali zadanie defensywie Warriors nie wymieniając prawie żadnych podań ani nie wykonując jakichkolwiek ruchów bez piłki. To, co było skuteczne w sezonie regularnym, czyli gra 1 na 1 i pick and roll z Capelą, zostało odebrane przez świetną obronę Draymonda Greena i spółki. Miałem wrażenie, że Rakiety nie mają żadnego planu B i zostali za to ukarani.
Robi się gorąco!
Od kilku dni dochodzą nas słuchy, że Daryl Morey (GM Rockets) ma zamiar wystawić cały skład, wyłączając Hardena, na listę transferową. Wiemy jak agresywnym i bezkompromisowym menagerem jest Morey. Nie przebiera w środkach i zrobi wszystko, żeby Houston znów liczyło się w walce o mistrzostwo.
Aktualnie Rockets dysponują 6 zawodnikami z gwarantowaną umową na przyszły sezon. Są to Harden, Paul, Capela, Gordon, Tucker i Clark. Dodatkowo Nene ma w kontrakcie opcję zawodnika, z której na 99 % skorzysta. Niestety już w tym momencie przekraczają „cap space” aż o 14 milionów, a po podpisaniu Brazylijczyka będzie to 18 mln. Do tego dochodzi umowa Imana Shumperta, do którego Rakiety mają tzw. Bird rights, czyli prawdopodobnie będą chcieli go zatrzymać na korzystnych warunkach (ok 5mln $ za sezon). Oznacza to, że nie będą mieć możliwości zaproponowania kuszących umów dla topowych wolnych agentów. Pozostaje im kilka „trade exceptions”, ale największe o wartości zaledwie 3.6 mln $. Oraz minimum dla weteranów, które również są niskimi stawkami. Na dodatek Rockets nie dysponują w tym roku żadnym pickiem w drafcie, co również ogranicza pola manewru przy ewentualnych próbach wymiany. Więc sytuacja nie jest zbyt wesoła. Wydaje się, że Rockets przepłacili rok temu Capele, a zwłaszcza Chrisa Paula, który będzie zarabiał ponad 40 mln za sezon, aż do 2021 roku. Jakie zatem opcje ma Daryl Morey?
Wiemy, że NBA to biznes i nie ma tutaj miejsca na sentymenty. Najlepszy przykład to transfer, ukochanego przez kibiców Celtics, Thomasa do Cavs za Irvinga. Także spodziewam się jakiejś bomby w wykonaniu Rockets. Obecnie trwa rozbiórka całego sztabu szkoleniowego. Wszyscy asystenci D’Antoniego zostali już pożegnani, a pozycja samego trenera też nie jest pewna. Co prawda, Harden uwielbia swojego coacha, który uwolnił jego pełny potencjał, ale być może pewna formuła już się wyczerpała. Może warto pójść inna ścieżką, by osiągnąć upragniony cel?
Według mnie w pierwszej kolejności Houston spróbuje korzystnie pozbyć się Chrisa Paula. Wydaje się, że jego kontrakt ze względu na długość, wartość i wiek koszykarza jest niewymienialny. Jednak w ligowych kuluarach słychać, że włodarze Phoenix są rzekomo, bardzo zainteresowani usługami Paula. Suns dysponują ponad 25 milionami do wydania w tegorocznym off- season, więc taki deal miałby prawo bytu. Ciekawe, jaki pakiet wysłaliby do Teksasu. Możemy zakładać, że nie byliby skłonni oddawać ani Bookera, ani Aytona. Uważam, że jest to bardzo ciekawy pomysł, aby akurat te drużyny dobiły ze sobą targu. Drużyna z Arizony od kilku lat poszukuje rozgrywającego, a Rockets mogliby otrzymać wsparcie na skrzydłach np. od TJ Warrena czy młodego Mikala Bridgesa. Przede wszystkim Rockets zyskaliby trochę płynności finansowej, pozbywając się kontraktu Paula.
Następny do wymiany będzie prawdopodobnie Eric Gordon. Jego umowa nie jest aż taka zła, ale posiada on zdecydowanie największą wartość transferową ze wszystkich graczy pozostałych w składzie. W lidze na pewno znaleźliby się chętni na jego usługi. Pytanie, kogo w zamian mieliby pozyskać Rockets? Ciężko przewidzieć, w którą stronę pójdzie drużyna z Teksasu i na jakich pozycjach będą potrzebne wzmocnienia. Patrząc na to, co się dzieje ze sztabem szkoleniowym, można przewidzieć, że filozofia gry ulegnie zmianie. Albo Mike D’Antoni podporządkuje się wymaganiom generalnego menagera, albo Morey pociągnie za sznurki i będziemy świadkami wymiany na ławce trenerskiej. Wtedy to już nowy szkoleniowiec będzie mógł zdecydować, jakich zawodników chciałby dostać w zamian za Gordona.
Dodatkowo w Houston nie do końca są zadowoleni z postępów Capeli. Zainwestowali w niego olbrzymie pieniądze, a w playoff był kompletnie niewykorzystywany i niewidoczny na boisku. Obawiam się, że on również może paść ofiarą bezkompromisowych ruchów kadrowych.
To będzie wyjątkowo gorące lato w Teksasie. Właściciel drużyny ma pełne zaufanie do swojego GM, a ten nie zawaha się wykorzystać danej mu władzy do wzmocnienia drużyny. Można by rzec po trupach do celu. Pytanie tylko, czy tym razem Rockets obiorą właściwy kurs i uda im się spełnić swoje marzenia?