Utah Jazz w pułapce Rudy’ego Goberta

Obrona i organizacja gry Jazz w sezonie regularnym imponują, ale wielkich sukcesów z tego raczej nie będzie. Era dominujących centrów minęła bezpowrotnie. Nadszedł czas masy rzutów trzypunktowych i small ballu. Utah Jazz jest jednak zbudowane trochę na przekór dzisiejszym trendom. Czy mają szansę zdobyć mistrzostwo w tym składzie?

Rudy Gobert / fot. wikimedia commons

Letnie wzmocnienia

Podczas tegorocznego off season, Jazzmani przeszli małą rewolucję kadrową. Mike Conley, Bojan Bogdanović, Jeff Green, Emanuel Mudiay oraz Ed Davis mają za zadanie wprowadzić zespół Quina Snydera na jeszcze wyższy poziom.

Ten skład jest na pewno mocniejszy ofensywnie niż w poprzednich latach. Donovan Mitchell w końcu dostał wsparcie w ataku i nie jest już zdany na ciągłe akcje izolacyjne w trudnych momentach spotkań. Przeciwnicy nie mogą go bezkarnie podwajać, bo teraz ma równie utalentowanego partnera do gry z piłką w rękach i akcjach pick&roll, Mike Conleya.

Była gwiazda Grizzlies słabo weszła w sezon, ale z meczu na mecz się rozkręca. W ostatnich 4 spotkaniach notuje już ponad 18 punktów na mecz na dobrej skuteczności (ponad 44% za 3), a co najważniejsze idą za tym zwycięstwa. Coraz lepiej wygląda jego współpraca z pozostałymi liderami, między innymi Bojanem Bogdanoviciem.

Snajper z Europy notuje prawie 20 punktów na mecz i robi to, co do niego należy po atakowanej stronie boiska. Pewna ręka w rzutach trzypunktowych oraz stalowe nerwy w końcówkach spotkań (pamiętny game winner przeciwko Bucks) to są elementy, na które liczono w stanie Utah.

Również pozostali nowi gracze zdają się idealnie pasować do tej drużyny. Każdy doskonale zna swoją rolę. Jeff Green łata dziury na obu pozycjach skrzydłowych i odstawia kawał czarnej roboty na boisku. Emmanuel Mudiay daje solidne zamiany na pozycji rozgrywającego i pokazuje dobrą obronę. Natomiast Ed Davis na razie ma problemy zdrowotne i ciężko w pełni ocenić jego wpływ. Podczas tych kilku spotkań, w których wystąpił, pokazał, że nie zapomniał jak się zbiera piłki z tablic. Jest to zadanie, do jakiego został sprowadzony w miejsce Derricka Favorsa.

Nowe opcje w ataku

Jak już wspominałem na początku, letnie wzmocnienia otworzyły nowe możliwości w ataku Jazz. Zdecydowanie bardziej utalentowani gracze ofensywni wprowadzają dużo spokoju i wyrachowania w ataki zespołu trenera Snydera. Ich doświadczenie i umiejętności idealnie niwelują zeszłoroczne mankamenty tej ekipy, czyli przewidywalność i brak spacingu.

Teraz Rudy Gobert jest otoczony 4 strzelcami na boisku. Proste akcje pick &roll Gobert – Mitchell/ Conley sprawiają, że obrona przeciwników musi wybierać, co jest ich głównym zamiarem w obronie. Zatrzymanie penetracji gracza z piłką, odcięcie podania do ścinającego Francuza czy może niedopuszczenie do otwartej pozycji dystansowej jednego ze strzelców?

Postęp w ofensywie Jazz nie jest może za bardzo widoczny w statystykach, ponieważ te są nawet minimalnie niższe niż przed rokiem (105 punktów na 100 posiadań przed rokiem do 103 w tym roku). Jednak wizualnie widać, że ruch piłki i generowane pozycje w ataku są na dużo wyższym poziomie. Na razie gracze Jazz grają na niskich procentach z gry jak, chociażby Joe Ingles (34% w porównaniu do 44% w zeszłym sezonie) czy Mike Conley (36% do 43%).

Według mnie, jest to tylko kwestia czasu, kiedy te otwarte rzuty zaczną wpadać do kosza. Najważniejsze, że zawodnicy lubią ze sobą grać i coraz lepiej rozumieją się ze sobą na boisku. Nie ma tutaj graczy samolubnych i każdy z nich wie, jaką ma rolę do odegrania.

Żelazna obrona

Atak na pewno został poprawiony i jest to spory handicap w porównaniu do lat poprzednich, ale ta ekipa jest jednak nastawiona na szczelną defensywę. Poprzedni sezon zakończyli na drugim miejscu, tracąc średnio 105.3 punktów na 100 posiadań (dRTG). W tym sezonie jest jeszcze lepiej, bo aktualnie tracą tych punktów zaledwie 100.3(!), co daje im drugie miejsce pod tym względem za rewelacyjnymi Lakers.

Każdy z nowych graczy zrobił niesamowity postęp statystyczny w defensywie, a przecież taki Mike Conley od dawna był uważany za świetnego obrońcę.

Mike Conley
Średni Defensive Rating w karierze: 104.9
2018/2019: 105.6
2019/2020: 98.7

Bojan Bogdanovic
Średni Defensive Rating w karierze: 107.9
2018/2019: 105.8
2019/2020: 97.6

Jeff Green
Średni Defensive Rating w karierze: 106.6
2018/2019: 113.2
2019/2020: 99.7

Ed Davis
Średni Defensive Rating w karierze: 105.0
2018/2019: 102.2
2019/2020: 87.0

Emmanuel Mudiay
Średni Defensive Rating w karierze: 111.9
2018/2019: 114.8
2019/2020: 85.5

Te dane pokazują nam tylko, jak świetny jest poziom organizacji gry w obronie Utah Jazz. Tak naprawdę nie ważne, kto jest aktualnie na boisku, bo poziom ich defensywy zawsze jest wysoki.

Drużyna wydaje się kompletna. Mamy kapitalną obronę, jak i poprawiony atak. Donovan Mitchell udowadnia, że jest jedną z gwiazd tej ligi i robi stałe postępy. Zatem co może stanowić główny problem w zdobyciu mistrzostwa?

Rudy Gobert!

Tak, jest to może bardzo odważne stwierdzenie, ale dwukrotny zdobywca statuetki Defensive Player of the Year stanowi tutaj problem.

Jego obrona w polu trzech sekund jest niepodważalnie najlepsza na świecie. Bloki z pomocy, czy obrona low post to są elementy, za które został doceniony w poprzednich dwóch sezonach. Niestety w dzisiejszej NBA center musi być dużo bardziej mobilny. Te szybkościowe niedoskonałości, co roku zostają brutalnie obnażane w playoffs.

W dwóch poprzednich sezonach James Harden i jego Rockets wykorzystywali przeciwko niemu wysoko grane akcje pick&roll. Tak, żeby „Brodacz” miał miejsce do zaatakowania wolniejszego Goberta na pełnej szybkości. Skutkowało to tym, że przydatność Francuza drastycznie spadała, ponieważ zwyczajnie nie był w stanie regularnie bronić tego typu akcji.

Statystyki tutaj są bezlitosne. W sezonie regularnym 2018/2019 Jazz z nim na parkiecie byli lepsi od rywali średnio o 4.7 pkt. Natomiast w playoffs ta statystyka była totalnie odwrócona. Jego +/- wynosił średnio aż -10!

odobnie było w sezonie 2017/2018, gdzie w sezonie regularnym był na plusie 6.1 pkt, a w playoffs -2.5 (w drugiej rundzie przeciwko Rockets było jeszcze gorzej, bo aż -12.4!)

To pokazuje nam, jak bardzo sezon regularny różni się od rywalizacji w playoffs. W decydującej fazie drużyny przeciwne mają kilka dni do przygotowania się na dany matchup. W ten sposób mogą wyeksponować największe braki i słabości rywali, a to właśnie zrobili Rockets z Gobertem.

Oczywiście, Jazz mogą próbować ukrywać w obronie swojego centra, grając dłuższymi fragmentami strefą. Jednak wydaje mi się, że ta formuła zwyczajnie nie sprawdzi się, kiedy przyjdzie „prawdziwe” granie. W sezonie regularnym Jazz na pewno będą w czołówce, ale czy to samo będzie w playoffs, nie wydaje mi się.

Niestety rzeczywistość dla Utah jest brutalna i uważam, że skład oparty na graczu w typie Goberta nie ma szans na zdobycie mistrzostwa NBA. Doświadczone zespoły posiadające wielkie gwiazdy w swoich składach, będą eksponować jego słabości.

Być może przy odrobinie szczęścia i korzystnym rozstawieniu Jazz stać będzie na przejście rundy lub dwóch. Jednak w końcu trafią na przeciwnika, który bezlitośnie obnaży ich największą słabość i wyśle ich na wakacje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *