Ci zawodnicy grają o przyszłość i wielką kasę!

Dokończenie sezonu na Florydzie to nie tylko walka o mistrzostwo między najlepszymi ekipami NBA. Dla niektórych graczy te 8 spotkań (plus ewentualne dodatkowe mecze w playoffs) to szansa na zagwarantowanie sobie przyszłości w lidze na najbliższe lata oraz wywalczenie sowitej podwyżki.

Kilku zawodników przyjechało do Orlando walczyć o swój ligowy byt po różnych perturbacjach w karierze i mają chęć udowodnić swoją przynależność w najlepszej lidze świata. Są tutaj też tacy, którzy dopiero walczą o wyrobienie sobie nazwiska w NBA. Dzięki absencji niektórych kolegów z drużyny mają szansę pokazać się w większym wymiarze czasowym i ugruntować swoją pozycję w lidze.


Zacznijmy od dwóch znanych nazwisk, które chcą pokazać, że drużyny NBA nie powinny jeszcze stawiać na nich krzyżyka.


Joakim Noah


Były najlepszy obrońca NBA przebył długą drogę, aby znów dostać prawdziwą szansę na pokazanie swoich umiejętności. Od momentu transferu do nowojorskich Knicks jego kariera diametralnie się załamała, w czym oczywiście nie pomagały rozmaite urazy.


Jednak to głównie jego monstrualny kontrakt oraz styl gry były przeszkodą, aby miał okazję zaprezentować swoje umiejętności na parkietach NBA. Poprzedni sezon dokończył w barwach Grizzlies, w których grał całkiem przyzwoicie. Niestety przed tym sezonem żaden klub nie skusił się na jego usługi.


Dopiero Los Angeles Clippers dali mu szansę w meczach na Florydzie, ponieważ wiedzieli, że potrzebują dodatkowej pomocy pod koszem. Noah nie jest już tak świetnym obrońcą, jak w czasach Chicago Bulls, ale być może jego doświadczenie oraz determinacja będą przydatne, chociaż na kilka minut w meczu. Na razie pierwsze dwa mecze pokazały, że jest dość wolny na nogach, ale nie zatracił umiejętności rozgrywania z high post i na krótkie wstawki w meczach powinien się przydać. Zwłaszcza do powrotu Harrella.


Nie sądzę, aby Noah pokazał się z tak dobrej strony, żeby na stałe wrócić do NBA, ale być może będzie przydatny podczas playoffs i pomoże swojej ekipie w zdobyciu mistrzostwa.


Dion Waiters


Kolejny bardzo dobry zawodnik, który swój potencjał zmarnował przez idiotyczne zachowania poza boiskiem. W każdym klubie były z nim wszelkiego rodzaju problemy i zawsze kończyło się na przykrym rozstaniu, a szkoda, bo Dion potrafi świetnie grać!


Absencje Rondo i Bradleya zmusiły Lakers do poszukiwania kogoś, kto będzie w stanie zdobyć kilka punktów z ławki oraz rozegra akcje. Zaufanie Waitersowi jest nieco ryzykowne, ale biorąc pod uwagę, że to może być jego ostatnia szansa na pozostanie w lidze James i spółka liczą, że Dion zachowa profesjonalizm i skupi się tylko na grze.


Jeśli eksperyment się uda, to Jeziorowcy zyskają bardzo solidnego zawodnika, który bez problemu jest w stanie wykreować pozycje dla siebie oraz kolegów. Pierwsze mecze pokazały, że nie zapomniał jak się zdobywa punkty i gdy tylko zachowa koncentrację do końca sezonu, będzie pozytywnym dodatkiem w drużynie Lakers.


Jego duet z JR Smithem będzie na pewno fascynujący do oglądania. Jestem ciekaw, czy obaj wytrzymają w „bańce” bez żadnych głupot i ekscesów.


Alex Caruso


Kolejny gracz Lakers, który może skorzystać na absencji Rondo i Bradleya. Jednak w jego przypadku sytuacja jest zupełnie odwrotna niż u Waitersa. „Bald Mamba” jest zawodnikiem na dorobku i ma wielką szansę udowodnić, że potrafi świetnie grać.


Jego defensywa będzie jednym z kluczowych aspektów ewentualnych sukcesów Lakers w tym sezonie. Caruso będzie musiał wejść w buty Bradleya i bronić najlepszych obwodowych rywali. Na szczęście dla Jeziorowców jest jednym z najlepszych zawodników w lidze pod względem Defensive Rating i stale robi postępy w indywidualnej obronie.


Dodatkowo jego statystyki doskonale wypadają, gdy gra w jednej piątce z Jamesem. Ich Net Rating jest najlepszy w lidze i są lepsi od rywali aż o 20.8 Punktów! To może napawać fanów Lakers wielkim optymizmem.


Motywacji na pewno mu nie zabraknie, co widać po jego decyzji, by odpuścić ślub siostry, aby w pełni skupić się na dokończeniu sezonu. Doskonale zdaje sobie sprawę, że to jego życiowa szansa i nie może jej zmarnować. Patrząc na jego styl gry oraz nastawienie to jestem spokojny o jego przyszłość w NBA.


Gary Trent Jr


Drugoroczniak w barwach Blazers skorzystał na kontuzjach, które dotykają jego kolegów z drużyny i wykorzystuje w pełni daną mu szansę. Teraz jego wkład w grę będzie jeszcze bardziej istotny w kwestii ewentualnego awansu Portland do playoffs z powodu absencji Trevora Arizy w Orlando.


Trener Stotts został zmuszony, aby dać szansę jednemu ze swoich młodszych graczy. Wybór padł na Trenta Jr i już w pierwszym meczu przeciwko Grizzlies młody gracz odwdzięczył się z nawiązką, rzucając 17 punktów, będąc bardzo istotnym zawodnikiem po obu stronach parkietu.


Blazers grają zaledwie 8-osobową rotacją, dlatego minut i szans na wykazanie się młody absolwent Duke będzie miał sporo. Dodatkowo jego dobra gra będzie niezbędna, aby drużyna miała szanse na awans do playoffs.


Jestem bardzo ciekaw, jak dalej będzie rozwijała się jego gra. Absencja Arizy może w przyszłości wyjść na dobre zarówno Blazers, jak i ich młodemu zawodnikowi. Przypomnijmy, że CJ McCollum również rozkwitł dopiero pod koniec drugiego sezonu podczas playoffs. Może w tym przypadku będzie podobnie i Portland zyska kolejnego świetnego obwodowego, a on sam skorzysta na tym, dostając sowitą podwyżkę w kolejnych sezonach.


Oprócz wymienionych przeze mnie graczy jest kilka innych ciekawych nazwisk, dla których mecze w Orlando mogą być bardzo istotne jak, chociażby Shake Milton z 76ers czy dobrze znany JR Smith. Zobaczymy, kto z nich wykorzysta swoje szanse i zyska najbardziej na dokończeniu sezonu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *