NBA wpycha Ziona Williamsona do playoffs!

Nie od dzisiaj wiemy, że NBA to wielki biznes i pieniądze często stoją na pierwszym miejscu. Chęć podbicia oglądalności i odrobienia części strat, które zostały poniesione przez pandemię, jest bardzo widoczna, a najlepiej pokazuje to przykład Ziona Williamsona i jego drużyny.

Młoda gwiazda to przyszłość ligi, która wzbudza wielkie emocje i działa na wyobraźnie kibiców swoimi akcjami. Jego niezwykle widowiskowy styl gry w połączeniu z nieprawdopodobnym atletyzmem, często przeczącym prawom fizyki, jest niesamowitym wabikiem na fanów koszykówki i każdy chce oglądać jego efektowne wsady czy bloki.


Włodarze ligi doskonale zdają sobie sprawę, jak wielkim skarbem marketingowym dysponują i nie zamierzają pozostawiać nic przypadkowi. Williamson i Pelicans mają zagrać w playoffs i kropka! Jego starcie z Lakers LeBrona Jamesa może mieć niesamowite poziomy oglądalności, dlatego Adam Silver razem ze swoimi współpracownikami sprytnie ułożył terminarz, aby mocno dopomóc New Orleans w awansie do playoffs.


Jak widać na poniższej grafice, Pelikany mają zdecydowanie najłatwiejszy terminarz ze wszystkich w lidze. Jako jedyni nie zagrają już z żadną drużyną, która ma dodatni bilans! Zobaczmy za to, z kim muszą się zmagać ich bezpośredni rywale w walce o 8 miejsce.


Grizzlies mają najcięższy terminarz w całej lidze. Blazers zagrają z 5 zespołami z czołówki i mają 7 najcięższy kalendarz. Suns oraz Spurs również zagrają z samymi drużynami z dodatnim bilansem (nie licząc jednego meczu Spurs przeciwko Pelikanom). Natomiast Sacramento też ma samych trudnych rywali, ale aż dwukrotnie zmierzy się w bezpośrednim pojedynku z Pelicans.


Na obronę tej decyzji NBA trzeba dodać, że do momentu przerwania sezonu New Orleans mieli jeden z najcięższych terminarzy w całej lidze, więc trzeba było im dać trochę łatwiejszych rywali dla zachowania równowagi. Jest to zrozumiałe, ale żeby aż tak ułatwiać im zadanie, to już jest ciężkie do zaakceptowania dla postronnego kibica, a tym bardziej dla fanów drużyn walczących z nimi bezpośrednio o 8 miejsce na Zachodzie.


Stara maksyma mówi, „jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze”. Jestem wręcz pewny, że liga wyczuła, jaka drużyna i zawodnik mają największą szansę podbić wyniki oglądalności i rozbudzić emocje w fanach NBA, co na pewno pozwoli zarobić trochę pieniędzy. Dlatego nie dziwi mnie, że postanowiono tak ułatwić zadanie Zionowi i spółce. Trzeba przyznać, że świetnie ogląda się go w akcji, ale dawanie aż takich forów już na początku kariery niezbyt mi się podoba.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *