Andrew Wiggins rozkwitnie w Warriors?

Były gracz Timberwolves ma wszelkie atrybuty, by stać się świetnym zawodnikiem. Niestety wraz z możliwościami, jakie podarowała mu natura, nie poszła etyka pracy i chęć samodoskonalenia. Czy kibice Warriors będą mieć z niego pociechę, gdy do gry wrócą wszystkie gwiazdy ekipy z San Francisco?


Wiggins od wielu lat jest postrzegany, jako wielki talent. Niestety od pierwszego sezonu w lidze praktycznie nie robi postępów. Jego styl gry i mankamenty są wciąż takie same. Nie widać, aby specjalnie przejmował się opinią publiczną i dalej jest święcie przekonany, że wszystko robi jak należy.


Włodarze Golden State liczą, że uda im się zmienić nastawienie, wciąż bardzo młodego, zawodnika i w pełnie wykorzystają jego potencjał. Warunki ku temu będzie miał znakomite. Otoczenie go takimi graczami jak Curry, Thompson i Green powinno znacznie ułatwić mu grę. Dodatkowo zmiana organizacji z jednej z najgorszych na taką z mistrzowską kulturą powinna uświadomić mu, co musi zmienić w swojej postawie, aby rozkwitnąć na miarę potencjału.

Brak presji

Przede wszystkim Wiggins nie będzie postrzegany, jako gwiazda. Moim zdaniem to idealna sytuacja dla niego, by wykorzystać swoje możliwości. Stara gwardia będzie przykuwać całą uwagę mediów oraz zdejmie ciężar bycia liderem z ramion Andrew. Pozostanie mu tylko skupić się w stu procentach na grze.


Jak powinni wykorzystać jego atuty Warriors? Dobre pytanie, ale moim zdaniem nie bez przyczyny zdecydowano się na ten transfer. Po odejściu Duranta Wojownicy nie dysponowali już graczem mogącym regularnie rozrywać obronę przeciwnika agresywnymi wjazdami pod kosz. Jestem pewny, że właśnie taką rolę szykują dla Wigginsa.


Otoczony strzelcami w postaci Curryego i Thompsona młody gwiazdor będzie miał sporo miejsca do gry 1 na 1. Powinien zrezygnować z mało efektywnych rzutów z półdystansu i zacząć zdecydowanie grać w stronę obręczy. Ponieważ obrona będzie rozproszona, musi wykorzystywać tego typu sytuacje dla siebie, ale też dla kolegów.

Test koszykarskiego IQ


Właśnie tutaj dochodzimy do jednego z największych mankamentów Wigginsa, mianowicie czytania gry. Młody gracz zostanie zmuszony do odpowiedniego reagowania na wydarzenia na parkiecie w bardzo krótkim czasie. Styl gry Warriors polega na nieustannym ruchu. Na pewno Curry i spółka będą wymagać od swoich mniej doświadczonych kolegów, na czele z Kanadyjczykiem, szybkiego przyswajania wiedzy, aby już w następnym sezonie włączyć się do grona zespołów walczących o mistrzostwo.


Kluczową sprawą dla rozwoju całej ekipy oraz Andrew będzie jego umiejętność decydowania czy w danej akcji ma podać lepiej ustawionemu koledze, czy też samemu zakończyć akcję. Jestem pewny, że dopóki nie opanuje tej umiejętności, obrona rywali będzie polegać na umożliwianiu rozgrywania przez niego danej akcji, zamiast Curryemu czy Greenowi.


Jeśli uda mu się zrozumieć sedno zespołowej gry i poprawi swój przegląd pola, to na pewno zrobi gigantyczny krok do przodu, a co za tym idzie, szanse Wojowników na sukces diametralnie wzrosną.


Kolejną istotną sprawą będzie jego selekcja rzutowa, ale to też jest związane w głównej mierze z decyzyjnością i czytaniem gry. Na pewno powinien skupić się na większej ilości rzutów za 3 punkty, kosztem tych z półdystansu. Dodatkowo większość z nich powinna być oddawana w akcjach catch & shoot, a nie po koźle. Tutaj takie rzuty zarezerwowane będą dla Curryego.


Gdyby udało mu się także w tej kwestii zrobić postęp, to jestem przekonany, że jego skuteczność pójdzie w górę, a to nigdy nie była jego mocna strona. Przez całą swoją karierę ma zaledwie 47 eFG%, a ligowa średnia wynosi w tym czasie 51%. Dla porównania Klay Thompson ma średnią 55%! Także jest mnóstwo miejsca do poprawy.

Koniec z lenistwem w obronie


Ważnym czynnikiem rozwoju Wigginsa będzie również jego dyspozycja na bronionej połowie boiska. Do tej pory znany był z lenistwa i niechlujstwa w tym elemencie gry. Nie wykazywał żadnych cech czyniących z niego, chociażby przeciętnego obrońcę, co jest wręcz niewiarygodne, bo warunki fizyczne ma idealne, aby stać się świetnym defensorem.


Także jedyne, czego potrzeba, aby zrobił milowy krok do przodu, jest zmiana jego nastawienia. Motywacji nie powinno mu zabraknąć, a jeśli czasem znowu się zapomni i nie będzie dawał z siebie 100%, to Draymond Green na pewno dobitnie mu o tym przypomni!


Dodatkowo Warriors będą potrzebowali stopera na czołowych skrzydłowych rywali. Thompson powinien kryć kluczowych obwodowych, natomiast Green jest najlepszy, jako defensor z pomocy, dyrygujący całą drużyną z drugiej linii. Dlatego Kerr będzie mocno liczyć na rozwój, a właściwie odpowiednie nastawienie Wigginsa w tym elemencie.

Odzwierciedleniem poziomu jego zaangażowania będą też zbiórki. Średnia z kariery to zaledwie 4.4 na mecz. Poprawa w tym elemencie na pewno pokaże poziom jego chęci do walki na całego w każdym spotkaniu.


Gdyby udało mu się przezwyciężyć swoje problemy z motywacją, to jestem pewny, że pod okiem Greena zrobi kolosalny postęp w obronie i będzie stanowić o przewadze Warriors, a nie stanie się celem ataków drużyny przeciwnej.

Dyscyplina kluczem do sukcesu!


Jak możemy zauważyć, Wiggins trafił w idealne dla siebie miejsce. Tak naprawdę główną kwestią, od której zależy jego wpasowanie się do drużyny jest jego motywacja i chęć do nauki. Jeżeli uda mu się poukładać wszystko w głowie i zobaczy, że poprzez swoją ciężką pracę czyni siebie i innych lepszymi to jestem pewny, że Golden State szybko wrócą na zwycięski kurs.


Jest on x-factorem, od którego zależą przyszłe sukcesy Wojowników. Dlatego, jeśli sam czasem się zapomni, to weterani na pewno zadbają o jego nastawienie. Gdyby jednak stało się tak, że Andrew nie uda się znaleźć w sobie odpowiednich pokładów dyscypliny, albo po prostu styl gry drużyny Kerra go przerośnie, to już do końca kariery będzie uważany za wielki, aczkolwiek niespełniony talent.


Liczę, podobnie jak sympatycy Warriors, że taki scenariusz się nie spełni i Kanadyjczyk w pełnie wykorzysta nową perspektywę i pokaże wszystkim, że porównania do Duranta nie brały się znikąd.

P.S.

Osobiście trzymam za niego kciuki, bo zawsze to miłe móc oglądać rywala z boiska na parkietach NBA!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *