Najbardziej niedoceniani gracze NBA!

Lebron James, James Harden, czy Giannis Antetokuonmpo to jedne z największych gwiazd NBA. Zwykle to oni spijają całą śmietankę i chwałę. Jednak poza nimi jest grupa graczy, którzy również robią świetną robotę, ale są bardzo mocno niedoceniani. Zobaczmy, kto zasługuje na większą uwagę i szacunek.

Przed Wami moja subiektywna lista pięciu najbardziej niedocenianych graczy dzisiejszej NBA. Chętnie się przekonam, co Wy uważacie na ten temat i kto jeszcze powinien znaleźć się w tym zacnym gronie.

5. CJ McCollum


Jeden z najlepszych graczy 1 na 1 w lidze, który posiada nienaganną technikę. Od 5 sezonów(!) nie schodzi poniżej średniej 20 punktów na mecz przy świetnej skuteczności w czołowej drużynie NBA. Zawsze w cieniu wielkiej gwiazdy Damiana Lillarda, z którym jednak kapitalnie się uzupełnia. Obaj są przyjaciółmi i na boisku potrafią znaleźć idealną chemię między sobą. Często jednak dokonania CJ są marginalizowane, ponieważ Lillard zabiera całą uwagę mediów swoim efektownym stylem gry.

Mimo wszystko bez McColluma zespół Blazers nie byłby tak dobry. To on często bierze na siebie odpowiedzialność za wynik w końcówkach, gdy Lillard jest podwajany, czy odcinany od możliwości oddania rzutu. CJ ma również niesamowite nerwy ze stali i w najważniejszych meczach rzadko zawodzi. Przypomnijmy sobie, chociażby Game 7 podczas zeszłorocznych playoffs przeciwko Nuggets, gdzie w pojedynkę ograł „Bryłki” na ich terenie i dał awans Portland do następnej rundy.

Niestety nigdy nie doczekał się powołania do Meczu Gwiazd ze względu na dużą konkurencję na obwodzie w zachodniej konferencji. Dodatkowo zadania nie ułatwia mu fakt, że Portland to niewielkie i mało medialne miasto, które ma już swoją wielką gwiazdę. Wielka szkoda, że McCollum jeszcze nie doczekał się uznania kibiców i fachowców z całego świata. Swoją grą udowadnia, że zdecydowanie powinien być bardziej doceniany.

4. Bojan Bogdanović


Chorwacki snajper od początku swojej kariery w NBA ma łątkę fatalnego obrońcy, który jest przydatny tylko na atakowanej połowie boiska. Głównie przez ten zarzut jest notorycznie dyskredytowany, a nie jest to do końca prawda i Bogdanović wnosi do gry o wiele więcej niż rzut za trzy punkty.

Zgodzę się, że przez pierwsze sezony faktycznie był nie najlepszym obrońcą, ale od czasów gry w Pacers jest z tym zdecydowanie lepiej. W playoffs był nawet oddelegowany do krycia Lebrona Jamesa, a to mówi samo za siebie, jaki postęp poczynił w tym elemencie gry.

Dodatkowo nie jest to tylko gracz catch & shoot, jak postrzega go większość kibiców. Bojan jest urodzonym strzelcem i ma o wiele większy arsenał ofensywny. Potrafi zagrać na low post z mniejszym rywalem. Dobrze rozwiązuje sytuacje pick & roll, ponieważ potrafi świetnie podawać. Dodatkowo ma bardzo istotną umiejętność, tzn. potrafi wymuszać faule w kluczowych momentach i stawać na linii rzutów wolnych, a tam ręka mu nigdy nie drży (ponad 85% w karierze!).

Także jak widzimy, Chorwat jest dużo bardziej wszechstronnym graczem, niż opisuje go większość mediów. Oczywiście rzut trzypunktowy jest jego największym atutem, ale nie zdobywałby ponad 20 punktów, co wieczór, gdyby tylko to potrafił. Dodatkowo jego obrona indywidualna uległa znacznej poprawie, a jego zespołowy styl gry czyni z niego zawodnika z najwyższej półki. Uważam, że każdy trener w lidze chciałby mieć go w swoim składzie.

3. Bradley Beal


Gwiazda Wizards została pominięta w tegorocznym All Star Game. Uważam, że była to najbardziej krzywdząca decyzja w ostatnich latach, jeśli chodzi o dobór zawodników do tego meczu. Nie wiem, jak można nie docenić kogoś, kto, po pierwsze ma genialne statystyki indywidualne (30 ppg. i 6 as.), a po drugie potrafi prowadzić do zwycięstw, tak dysfunkcyjnie zbudowany zespół.

Beal nigdy nie powiedział złego słowa na swoich kolegów, a wielokrotnie mógł wybuchnąć, bo partaczyli jego wysiłki. Mimo to jest przykładem lidera pełną gębą i pokazuje, że zależy mu przede wszystkim na dobru zespołu. Jest to rzadko spotykane w dzisiejszej NBA, gdzie prawie każda gwiazda ma swoje humory i jeśli nie dostaje wartościowych graczy do pomocy, to domaga się transferu.

Pomijając cechy charakteru, które czynią z niego prawdziwego przywódcę, gwiazdor Wizards udowadnia swoją wartość na boisku. Jest fenomenalnym łowcą punktów. Co roku dokłada jakieś zagranie do swojego arsenału, dzięki czemu jest praktycznie nie do zatrzymania.

Od momentu kontuzji Johna Walla pokazuje całemu światu, że jest też świetnym kreatorem gry. Wyraźnie poprawił się w akcjach pick & roll, jako podający. Coraz lepiej odczytuje zamiary obrony i uruchamia swoich kolegów w sytuacjach, gdy sam nie ma możliwości zdobycia punktów. W przeciwieństwie do niektórych gwiazd nie ma też w zwyczaju oddawania na siłę ciężkich rzutów. Biorąc pod uwagę sytuację kadrową Wizards, nikt nie zwróciłby mu uwagi, gdyby, co wieczór rzucał ponad 30 razy do kosza.

Uważam, że jest to w tym momencie najlepszy rzucający obrońca w lidze, po Jamesie Hardenie. Jego gra mówi sama za siebie, a nastawienie do gry i charakter czynią z niego lidera, za którym podąża reszta drużyny.

2. Jrue Holiday


Od lat jeden z najlepszych two-way players, czyli zawodników umiejących grać wybitnie po obu stronach boiska. Niedoceniany, przez swój styl gry i mało medialne miasto. Jrue nie ma parcia, aby być pierwszoplanową postacią i po prostu zawsze robi to, czego wymaga od niego trener.

Gdyby był trochę większym indywidualistą, to na pewno zagrałby kilka razy w All Star Game (zagrał tylko raz, jako gracz 76ers w 2013 roku), bo umiejętności mu nie brakuje. Jednak Holiday jest z natury nastawiony na dobro zespołu i nieproszony nie wychyla się przed szereg. Robi mnóstwo małych, istotnych rzeczy i dopiero gdy jest taka potrzeba, bierze się za zdobywanie punktów, a potrafi to robić na wiele sposobów.

Jego największą zaletą jest bez wątpienia koszykarskie IQ oraz świetna obrona. Dzięki warunkom fizycznym jest w stanie kryć graczy z pozycji 1-3. Jest bardzo silny i szybki, a jego długie ramiona potrafią uprzykrzyć życie najlepszym zawodnikom rywali.

Od wielu lat nie schodzi poniżej pewnego, wysokiego poziomu. Nie bez przyczyny podczas tegorocznego trade deadline był wymieniany, jako najbardziej pożądany zawodnik przez większość drużyn aspirujących do mistrzostwa. Trenerzy doskonale zdają sobie sprawę, jaki to skarb mieć tego typu zawodnika w swoich szeregach.

Powiedziałbym, że jest to gracz podobny do Iguodali z Warriors. On również nigdy chciał być pierwszoplanową postacią, ale jego wkład w grę był nieoceniony. Podobnie jest z Holidayem, z tym że ma on dużo większy arsenał ofensywny niż „Iggy”. Mam nadzieję, że doczeka się swojej szansy na zdobycie mistrzostwa i może wtedy w finałach NBA, na wzór właśnie Iguodali zostanie MVP NBA Finals i w końcu świat dostrzeże, jak wybitnym jest zawodnikiem.

1. Kyle Lowry


Wieloletni lider Raptors i zarazem najbardziej niedoceniony gracz NBA. Rzekłbym, że jest to Chauncey Billups naszych czasów. Też świetny rozgrywający, grający dla dobra zespołu, mało efektownie, ale za to bardzo efektywnie. Nigdy nie był uznawany przez media za wielką gwiazdę, a jednak swoją grą udowodnił, że nią po prostu jest i kropka.

Lowry od zawsze walczył z łatką małego grubaska, który nie nadaje się do NBA. Z każdym rokiem, gdy budował swoją pozycję, od zadaniowca aż po powołanie do All Star Game, słyszał głosy powątpiewające w jego umiejętności. Przyznaję, że sam też miałem wątpliwości co do jego osoby, gdy co roku odpadał w fatalnym stylu z playoffs.

Jednak ostatnie playoffs uświadomiły mi, jak świetny jest to zawodnik. Potrafi poświęcić swoją pozycję w drużynie, aby świętować sukcesy zespołowe. Najpierw był w cieniu DeRozana, przed rokiem Leonarda, a w tym pozwolił Siakamowi przejąć pałeczkę najlepszego strzelca. Mimo wszystko to on dalej pozostaje najważniejszym elementem Raptors i to jego przywództwo, też w szatni nie tylko na boisku, jest bardzo niedoceniane przez wielu obserwatorów koszykarskich.

Pomijając cechy lidera, nie możemy dyskredytować jego umiejętności czysto koszykarskich. Świetny obrońca, który swoim koszykarskim IQ bardzo dobrze czyta atak rywali, wymuszając dzięki temu dużo fauli w ataku. Od wielu lat jest czołowym podającym w lidze, a gdy trzeba, przejmuje również rolę egzekutora i sam zdobywa najważniejsze punkty. Przykład możecie zobaczyć poniżej:


Podsumowując, Lowry jest po prostu mało medialnym zawodnikiem, który robi kawał dobrej roboty na parkiecie. Jest świetnym kolegą z zespołu, a dodatkowo zawsze można na niego liczyć, bo nigdy się nie oszczędza i gra na sto procent. A przede wszystkim umie fantastycznie grać w koszykówkę. Jego obecność na boisku czyni kolegów z drużyny lepszymi, bo jest to jeden z najinteligentniejszych graczy w lidze. Radzę uważniej obserwować jego grę, a wtedy na pewno bardziej docenicie jego umiejętności.

Do tego zacnego grona mógłbym dorzucić jeszcze np. Khrisa Middletona czy Jaylena Browna, ale oni ostatnimi czasy zyskują coraz większą aprobatę mediów i kibiców. I bardzo dobrze, bo są to również świetni zawodnicy, którzy grają w cieniu innych gwiazd.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *