Amerykańskie ligi nie przyznają medali za 2 i 3 miejsca. System jest brutalny albo jesteś mistrzem, albo nikim. Szybko zapomina się o świetnych zespołach, które były o krok od mistrzostwa. Prześledźmy, które z nich były o krok od sukcesów, a teraz są wspominane tylko przez zagorzałych fanów NBA.
Świat sportu jest pod tym względem bezlitosny. Kibice chcą pamiętać tylko zwycięzców, a mało, kto zastanawia się, kto był tym największym przegranym. Oczywiście nie od razu zapominamy, kogo mistrzowie eliminowali na swojej drodze, ale założę się, że większość z nas nie będzie pamiętać finalistów sprzed ponad 5 lat.
Dlatego postanowiłem Wam przypomnieć najbardziej niespełnione drużyny XXI wieku. Do szczęścia brakowało im zawsze ułamków sekund. Czasem były to nieszczęśliwe urazy lub zwyczajny brak szczęścia. Granica między wielkim sukcesem a porażką jest niezwykle cienka, a przykłady tych drużyn dobitnie nam to pokazują, jak niewiele różni wielkich mistrzów od ich najmocniejszych rywali.
1. Phoenix Suns 2004- 2007
Ekipa Mike D’ Antoniego była zwiastunem zmieniającego się stylu gry. To oni wprowadzili taktykę „7 seconds or less” i byli prototypem dzisiejszych zespołów opartych na small ballu. Dowodzeni przez dwukrotnego MVP ligi Steve’a Nasha dominowali w sezonie regularnym, ale podczas playoffs zawsze brakowało im postawienia kropki nad „i”.
Ich sceptycy zawsze uważali, że prezentowana przez nich taktyka nie ma szans sprawdzić się w najważniejszych meczach sezonu i jest dobra tylko na pierwsze 82 mecze. Moim zdaniem po prostu zabrakło im szczęścia w odpowiednich momentach.
Największą szansę na mistrzostwo pokrzyżowała kontuzja twarzy Joe Johnsona w półfinałach konferencji przeciwko Dallas Mavericks podczas 2005 playoffs. Był on kluczową postacią tamtej ekipy. Wyśmienity strzelec zza łuku oraz stoper na najlepszych obwodowych rywali, tak Joe był kiedyś świetnym obrońcą.
Suns zdołali jeszcze wyeliminować Mavs, ale bez Johnsona przegrywali w finałach konferencji ze Spurs już 2-0. Joe wrócił na kolejne mecze, ale nie był już tym samym zawodnikiem i Suns zakończyli sezon mocno rozczarowani. Byli zawodnicy tamtej drużyny zgodnie uważają, że gdyby nie ten uraz to oni świętowaliby mistrzostwo.
W kolejnym sezonie Suns znów grali pięknie i przystępowali do playoffs z 3 najlepszym bilansem. Niestety kontuzja kolana Amar’ e Stoudemire pokrzyżowała im plany. Podkoszowy Suns musiał opuścić prawie cały sezon, a bez niego Phoenix nie miało szans na sukces w playoffs. Tym razem odpadli po 6 meczowej serii z Dallas w finale konferencji, co i tak było świetnym wynikiem, biorąc pod uwagę brak najlepszego punktującego.
Ostatnią realną szansą był sezon 2006- 2007. Tym razem na drodze do mistrzostwa stanęli Spurs, a raczej „bodiczek” Roberta Horry. W 4 meczu półfinałowym Suns byli już pewni wygranej, gdy na kilka sekund przed końcem, Horry brutalnie sfaulował Nasha. Stoudemire i Diaw od razu poderwali się na równe nogi i wybiegli ze strefy ławki.
Przepisy NBA jasno mówiły, że żaden gracz nie może tego robić, więc liga zawiesiła ich obu na kluczowy mecz nr 5, co wypaczyło wynik rywalizacji. Suns przegrali dwa kolejne mecze i znów musieli obejść się smakiem. Wielka szkoda, bo wszyscy analitycy zgodnie twierdzą, że był to przedwczesny finał NBA.
Muszę jeszcze wspomnieć, że ostatnią szansą na tytuł Nasha w Suns był 2010 rok i niespodziewany finał konferencji, ale tam na drodze stanął Kobe Bryant i buzzer- beater Rona Artesta.
2. Sacramento Kings 2001-2004
Nie wiem, czy nie najbardziej pechowy zespół w historii NBA. Zawsze byli dosłownie o ułamki sekund od celu, a jednak nigdy niczego nie wygrali. Wielka szkoda, bo była to niezwykle zespołowo i efektownie grająca drużyna, a ich grę oglądało się z przyjemnością.
Zdecydowanie najbardziej pamiętną i zarazem kontrowersyjną porażkę Królowie ponieśli w finale konferencji przeciwko Lakers w 2002 roku. Bardzo wiele wątpliwych decyzji sędziowskich na korzyść Lakers doprowadziło aż do śledztwa przez FBI. Dodatkowo kilka lat później oliwy do ognia dolał były sędzia koszykarski Tim Donaghy, skazany za ustawianie meczów, które sam sędziował (a był arbitrem 7 meczu między Kings a Lakers).
Na poniższym wideo możecie bliżej zapoznać się z tą historią.
Drużyna dowodzona przez Chrisa Webbera, Mika Bibby orazVlade Divaca odpadała w dwóch kolejnych sezonach również w meczach nr 7, tyle,że w półfinałach konferencji. W 2003 przeciwko Dallas Mavericks, a w 2004 przeciwko Garnettowi i jego Timberwolves.
Obie te serie były pełne dramaturgii, a podsumowaniem ichpecha był rzut Chrisa Webbera w 7 meczu przeciwko Wolves. Trójka, która mogła doprowadzić do dogrywki wyleciała z kosza, mimo, że połową obwodu była już w środku. To było doskonałe podsumowanie tych kilku lat niepowodzeń i wielkich rozczarowań, jednej z najlepszych drużyn, które nigdy nie wygrały mistrzostwa.
3. Oklahoma City Thunder 2011- 2016
Zespół Thunder przez wiele lat miał szanse na zdobycie mistrzostwa. Możemy sobie tylko gdybać, co by było, gdyby James Harden nie opuścił drużyny w 2012 roku. Jednak mimo straty Hardena w 2012 roku OKC byli w stanie utrzymywać się w gronie faworytów do tytułu aż do 2016 roku i odejścia Duranta.
Młoda ekipa jeszcze z trzema gwiazdami w składzie była wschodzącym postrachem całej ligi. W 2011 roku doszli aż do finałów konferencji, gdzie ulegli późniejszym mistrzom z Dallas. Rok później przegrali dopiero w wielkim finałem NBA przeciwko innej Wielkiej Trójce, tej z Miami.
Wydawałoby się, że to tylko kwestia czasu, kiedy Thunder zdobędą tytuł. Durant z Westbrookiem mieli wówczas dopiero po 24 lata, a Harden był tylko rok młodszy. Niestety włodarze z Oklahomy pozbyli się Jamesa w ramach oszczędności. Mimo tej straty Thunder dalej byli liczącą się siłą w konferencji przez najbliższe kilka lata.
W playoffs 2013 Westbrook doznał kontuzji kolana przez uderzenie Patricka Beverley (od tego czasu pałają do siebie nienawiścią). Thunder byli wtedy rozstawieni z 1 numerem, ale ten uraz pokrzyżował im plany i odpadli już w półfinałach z Grizzlies. Rok później, już w pełni sił, stoczyli niesamowity bój o finał ze Spurs, ale ostatecznie znów odpadli w finale koferencji.
Sezon 2014/15 był bardzo niefortunny, ponieważ Durant i Westbrook borykali się z poważnymi kontuzjami przez większość sezonu i ostatecznie Thunder nie awansowali nawet do playoffs.
Ostatni sezon z mistrzowskimi aspiracjami zakończył się znów na finale konferencji. Thunder mieli Warriors na widelcu. Prowadzili już 3-1, a mimo to przegrali trzy kolejne mecze i pojechali na wakacje. Durant zagrał wtedy fatalne ostatnie 3 spotkania i jego późniejsze dołączenie do Golden State było dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Ale to już temat na odrębną dyskusję.
W każdym razie to był już koniec marzeń o tytule w Oklahomie. Ta ekipa może uchodzić za jedną z najbardziej niespełnionych. Przez tyle lat byli bardzo blisko, a jednak zawsze zostawali odprawiani z kwitkiem.
Dodatkowe wyróżnienie: Houston Rockets 2017- 2020
Dorzuciłbym do tych ekip Houston Rockets z ostatnich 3 lat. Być może uda im się zdobyć tytuł z parą Harden- Westbrook. Jeszcze nie skreślam ich szans, ale jeśli im się nie uda, to spokojnie będą mogli być wyliczani w jednym rzędzie z wyżej wymienionymi przeze mnie drużynami. Ich porażki w ostatnich latach w playoffs również były niezwykle bolesne i brakowało im tak mało do odniesienia zwycięstwa.
Te wszystkie ekipy dzieliło bardzo niewiele od zapisania się w kartach historii jako zwycięzcy. Niestety sport pokazał im swoją brutalną twarz i teraz na zawsze pozostanie im tylko rozważanie, jak mogłyby się potoczyć losy ich drużyn, gdyby…