Na czym polega problem Boston Celtics?

Boston Celtics mocno rozczarowują w tym sezonie i po raz pierwszy od 2015 roku na tym etapie sezonu mają więcej porażek niż zwycięstw. Jest to tylko mały kryzys czy może oznaka poważniejszych kłopotów?

Celtowie po zeszłorocznej porażce w finałach konferencji wydawali się jednym z faworytów do wygrania wschodu w tym roku. Dwie młode gwiazdy w postaci Tatuma i Browna, które robią postępy z sezonu na sezon, miały być gwarancją wysokiego poziomu drużyny ze stanu Massachusetts. Jednak aktualnie nic nie idzie po ich myśli i drużyna jest w sporym dołku. Złożyło się na to kilka czynników, które wymagają natychmiastowej poprawy, aby zespół mógł wrócić na właściwe tory. Jeśli się tak nie stanie Bostonowi grozi nawet brak awansu do playoffs, co byłoby totalną katastrofą.


Kontuzje

Pierwszym problemem są na pewno absencje zawodników przez różnego rodzaju kontuzje lub choroby. Jayson Tatum nie grał przez dwa tygodnie ze względu na infekcję Covid i podobno do tej pory odczuwa skutki wirusa. Kemba Walker opuścił początek sezonu ze względu na uraz kolana i aktualnie stara się dopiero odnaleźć swój rytm. Niestety na ten moment jest cieniem gracza z czasów Hornets i w takiej dyspozycji stanowi słaby punkt zespołu. Daniel Theis i Robert Williams również borykali się z urazami, co mocno osłabiało i tak wątłą rotację podkoszową. Jednak przede wszystkim Celci cierpią na brak w składzie Marcusa Smarta, bez którego ich bilans wynosi zaledwie 5-8.


Może Smart nie jest najlepszym zawodnikiem tej ekipy, ale na pewno jest jej sercem i duszą. To on dodaje drużynie energii, gdy nie idzie i pobudza kolegów do wytężonej pracy. Jego zaciekła obrona i zawziętość, z jaką gra jest zaraźliwa dla pozostałych zawodników. Aktualnie widać, jak bardzo brakuje tych cech w ekipie Celtics. Bez Smarta w dobrej formie nie będzie wyników i myślę, że fani Celtów są świadomi, jak bardzo istotny jest dla ich drużyny.


Niestety ten sezon jest bardzo specyficzny i praktycznie każda ekipa przechodzi przez większe lub mniejsze problemy zdrowotne, dlatego nie możemy tłumaczyć wszystkiego kontuzjami.


Wybrakowany skład


Kolejnym istotnym czynnikiem jest nie najlepiej zbudowany skład zespołu. Danny Ainge przekombinował i stracił Haywarda za nic, mimo że miał możliwość dokonania kilku wymian (chociażby za Turnera z Pacers). Nie dość, że pozwolił skrzydłowemu odejść za darmo, to jeszcze nie pozyskał nikogo na jego miejsce. Zatrudnienie weteranów w postaci Thompsona i Teague’a było próbą gaszenia pożaru. Niestety obaj mocno zawodzą i kompletnie nie spełniają swoich zadań. Thompson stracił dużo ze swojej mobilności i w obronie jest mocno przeciętnym zawodnikiem, który w żaden sposób nie maskuje problemów w strefie podkoszowej Bostonu. Natomiast doświadczony rozgrywający jest cieniem samego siebie i Brad Stevens woli dawać grać pierwszoroczniakowi Pritchardowi niż byłej gwieździe Hawks.


Nie zwalajmy jednak całej winy na dwóch nowych graczy w obozie Celtics. Kolejnym brakującym elementem jest podkoszowy, który będzie w stanie skutecznie bronić kosza. Niestety żaden z obecnych centrów nie spełnia tych wymogów. Jak wiemy, aby skutecznie walczyć o mistrzostwo w NBA trzeba posiadać w składzie gracza, który będzie w stanie blokować rzuty rywali (jak, chociażby wspomniany Turner). Bez tego elementu ciężko zawojować ligę.

Dodatkowo głębia składu pozostawia wiele do życzenia. Aktualnie Celci są jedną z najmłodszych drużyn w lidze i ewidentnie brakuje im weteranów, którzy byliby w stanie uspokoić grę w ciężkich momentach. Brad Stevens musi dawać grać sporo minut takim graczom jak Pritchard, Green, dwóch Williamsów czy Ojeleye. Dwóch pierwszych to rookies, a pozostali gracze również nie mają większego doświadczenia w lidze. Dodatkowo każdy z nich musi robić na boisku więcej, niż jest aktualnie w stanie, ponieważ Celtom brakuje odpowiednich wykonawców i to widać gołym okiem.


W moim odczuciu Boston powinien poszukać na rynku bardziej doświadczonych graczy, którzy byliby w stanie wnieść więcej spokoju w grze. Jeśli faktycznie chcą się liczyć w tym sezonie, to poświęcenie kilku młodszych graczy, aby realnie walczyć o mistrzostwo powinno być priorytetem dla Danny Ainge’a.


Gdzie się podział Celtycki styl gry?


Ostatnim istotnym problemem, z którym mierzą się obecnie gracze Stevensa, jest samolubny styl gry. W niczym nie przypomina to koszykówki, która zwykle prezentowały zespoły pod wodzą byłego szkoleniowca Butler. Widać, że obie największe gwiazdy grają bardzo samolubnie i kompletnie wybijają swoją drużynę z jakiegokolwiek rytmu.


Sposób gry, jaki aktualnie oglądamy jest bardzo nieskuteczny. Bazowanie na izolacjach bez ruchu piłki i bez angażowania jak największej ilość graczy w atak jest szybką receptą na niepotrzebne nerwy i niezadowolenie w szatni. Tatum i Brown są wyśmienitymi graczami 1 na 1, ale nie mogą tak grć przez cały mecz, okazjonalnie podając piłkę swoim partnerom.


Już teraz dochodzą nas glosy z szatni Bostonu, gdzie anonimowi gracze wypowiadają się w niepochlebny sposób na temat gry swoich liderów. To nie prowadzi do niczego dobrego i musi zostać szybko zażegnane. Niestety aktualnie wychodzi brak Haywarda i Smarta. Pierwszego już nie obejrzymy w koszulce Celtics, natomiast powrót drugiego nie rozwiąże wszystkich problemów z rozegraniem w drużynie. Nie pomaga również fatalna dyspozycja Kemby Walkera, który na razie gra na słabej skuteczności i próbuje się przełamać na siłę, co również zabija rytm zespołu i tak bardzo istotny ruch piłki. Także Coach Stevens ma nad czym pracować, ponieważ musi spróbować w odpowiedni sposób wyważyć popisy indywidualne swoich gwiazd, tak aby nie wiązało się to ze stagnacją w ataku i wykluczaniem pozostałych graczy z gry.


Dodatkowo Celci w niczym nie przypominają zaciekle broniącej drużyny, jaką zwykle są ekipy z Bostonu. Tutaj również wychodzi brak Smarta i widać, że poziom zaangażowania i energii nie jest na odpowiednim poziomie, aby myśleć o zwycięstwach z czołowymi ekipami w lidze.


Powrót na odpowiednie tory?


Kolejne tygodnie pokażą nam, jak drużyna będzie w stanie zareagować na ten kryzys. Przede wszystkim zawodnicy muszą zacząć grać z odpowiednim nastawieniem mentalnym i wziąć sobie do serca cytat, który widzą codziennie w szatni.


„What hurts more, the pain of hard work or the pain of regret?”


Jest to slogan, który od wielu lat wisi w hali Bostonu. Przypomina aktualnym zespołom Celtów, co to znaczy występować w koszulce z zieloną koniczynką i jaki powinno się pokazywać poziom zaangażowania.

Jeśli zawodnicy zaczną stanowić jedność jako drużyna oraz podstawowi gracze wrócą do pełnej dyspozycji, to na pewno zaczną się piąć w górę tabeli. Jednak, aby realnie myśleć o mistrzostwie, Danny Ainge musi przedsięwziąć poważne kroki i wzmocnić drużynę na dwóch kluczowych pozycjach, rozgrywającego i centra. Bez tego nawet największe popisy Tatuma i Browna nie będą w stanie wznieść tej ekipy na wyższy poziom.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *