Czy Lakers doczekają się mistrza z Lebronem w składzie?

Dokończenie obecnego sezonu NBA stoi pod dużym znakiem zapytania. Lakers, jako jeden z głównych faworytów do tytułu będą bardzo niezadowoleni, jeśli nie uda się rozstrzygnąć kwestii mistrzostwa. Czy to będzie oznaczało, że szanse na mistrzostwo z Lebronem Jamesem w składzie będą coraz mniejsze?

Jednymi z najbardziej niezadowolonych z obecnej sytuacji są na pewno kibice Los Angeles Lakers. Ich ulubieńcy byli najlepszą drużyną zachodniej konferencji. W dodatku tuż przed wstrzymaniem sezonu pokonali dwóch najgroźniejszych przeciwników, czyli Bucks i Clippers.


Ich forma zdawała się rosnąć z dnia na dzień i zgranie w drużynie wyglądało coraz lepiej. Liderzy w postaci Jamesa i Davisa grali wyśmienicie i wiele rzeczy wskazywało no to, że w playoffs będą w najlepszej formie.


Niestety koronawirus pokrzyżował im plany podboju ligi i w pesymistycznym wariancie będą musieli poczekać do następnego sezonu, aby spróbować zdobyć mistrzostwo. Dodatkowo ich najlepszy zawodnik nie jest już młodzieniaszkiem i wszyscy kibice zastanawiają się, jak długo będzie w stanie dalej rządzić ligą.

Gladiator


Lebron znany jest z przywiązywania uwagi do najmniejszych szczegółów, aby dbać o swoje ciało i utrzymywać je w nieprawdopodobnej formie. To, że nadal potrafi dominować w swoim 17 sezonie w NBA, jest godne podziwu. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się, że nadal będzie w stanie z taką łatwością kontrolować wydarzenia na parkiecie.


Moim zdaniem są dwa kluczowe czynniki, które pozwolą Jamesowi utrzymać się na samym topie przez przynajmniej jeszcze jeden sezon, a może nawet więcej.


Po pierwsze poprzedni sezon zakończony brakiem awansu do playoffs, pierwszy raz od 15 lat, był dla niego zbawieniem. Mógł on w końcu poświęcić całą swoją uwagę na zregenerowanie organizmu i jeszcze lepsze przygotowanie go do kolejnych rozgrywek. W jego wieku odpoczynek oraz odpowiednie wzmocnienie ciała jest kluczowe, aby utrzymywać wysoki poziom.


Widać, że stracił trochę ze swojej dynamiki, ale dalej wygląda jak mały czołg i jest w stanie przepchnąć każdego rywala w drodze do kosza. Ta dbałość o szczegóły pozwala mu unikać kontuzji i jest jednym z głównych czynników, dzięki którym może, co wieczór dawać z siebie wszystko. Trzymajmy kciuki, żeby zdrowie dalej mu dopisywało, a kontuzje omijały go szerokim łukiem.

James wersja 2.0


Drugim istotnym czynnikiem, który pozwala mu dominować rywali, jest widoczna zmiana stylu gry. James nigdy nie był nastawiony na zdobywanie punktów w pierwszej kolejności. To umiejętność podań uczyniła z niego najlepszego gracza w lidze i to właśnie ona, wyniesiona na jeszcze wyższy poziom, sprawia, że nadal jest wyśmienity.


Jest to wręcz nieprawdopodobne, żeby jakiś zawodnik w swoim 17 sezonie w karierze był w stanie zostać liderem asyst i to pierwszy raz w życiu! Lebron zaczął grać jeszcze bardziej wyrachowanie niż kiedyś. Nie obserwujemy już aż tylu dynamicznych wsadów czy wejść pod kosz. Za to możemy podziwiać jego kunszt rozgrywającego, który dyryguje tempem i przebiegiem meczu.


Sądzę, że James doskonale zdaje sobie sprawę, że nie jest już w stanie grać tak jak przed laty i obecność Davis na pewno ułatwia mu tę transformację. Młodsza gwiazda Lakers bierze na siebie większość akcji rzutowych podczas całego spotkania, a Lebron tylko umiejętnie wybiera momenty, w których musi się bardziej włączyć w zdobywanie punktów.


Ta ekonomia i rozkładanie sił powodują, że nie musi się tak eksploatować na przestrzeni całego sezonu i powinien mieć więcej sił, gdy przyjdzie pora na decydujące spotkania w playoffs.


Dodatkowo trzeba jeszcze wspomnieć, że James coraz bardziej polega na rzucie trzypunktowym. Oddaje w tym sezonie rekordową ilość trójek w karierze, średnio ponad 6 w meczu, a nigdy wcześniej nie przekroczył tej granicy.


Tak jak rośnie jego liczba rzutów za 3, tak samo spada liczba rzutów wolnych. Te statystyki pokazują nam, że stara się oszczędzać ciało i nie podejmuje agresywnej gry do kosza aż tak często, jak miał to w zwyczaju.

Czas ucieka


Uważam, że Lebron dzięki tym zmianom będzie w stanie grać na najwyższym poziomie do końca swojej umowy z Lakers, czyli do 2022 roku. Jednak potencjalne sukcesy Jeziorowców nie są związane tylko z utrzymaniem jego dominacji.


Czas działa zdecydowanie na ich niekorzyść. Za rok grono chętnych do wygrania ligi wzrośnie o kolejną drużynę. Warriors będą w pełni sił i na pewno muszą być brani pod uwagę, jako jedni z faworytów. Do tego dochodzą coraz lepsi Clippers, Bucks, Celtics czy Rockets. Także grupa zespołów aspirujących do mistrzostwa będzie jeszcze większa.


Dlatego sympatycy Lakers powinni mocno ściskać kciuki za szybkie wznowienie tegorocznych rozgrywek. Według mnie w tym sezonie jest największa szansa, aby „Król” zdobył swój 4, a Jeziorowcy 17 tytuł, bo w kolejnych sezonach będzie o to tylko trudniej.


Oczywiście, jeśli zdrowie dopisze, w następnych latach nie będzie można skreślać drużyny Lebrona z roli faworyta do tytułu, ale niestety nawet taki gladiator, jak on zostanie kiedyś pokonany przez jedynego rywala, z jakim nie ma szans wygrać, upływający czas.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *