Półfinały czas zacząć!!!

Decydujące mecze zbliżają się wielkimi krokami. Została nam już ostatnia czwórka drużyn, które mają nadzieje na końcowy sukces. Australia, Francja, Hiszpania i Argentyna to między nimi wszystko się rozstrzygnie. Już jestem podekscytowany na myśl, jak świetne mecze są przed nami. Każda z tych ekip ma swoje atuty i można być pewnym, że czekają nas niezapomniane spotkania. Zatem rzućmy okiem, co nas czeka w piątek.

Hiszpania- Australia

Pierwszy półfinał to spotkanie świetnej obrony i znakomitego ataku. Hiszpania w tym turnieju imponuje grą na własnej połowie i to głównie tym elementem wygrywa mecze. Zupełną przeciwnością jest ekipa Australii. Oni polegają na świetnym zgraniu i ruchu piłki w ofensywie. Prowadzeni przez niesamowitego Patty Millsa do tej pory rozstrzelali każdego rywala na swojej drodze. I to właśnie zatrzymanie lidera „Kangurów” będzie kluczem do sukcesu „la Roja”. Jestem bardzo ciekaw, kogo wystawią przeciwko niemu. Wydaje się, że ich najlepszym obrońcą jest Ricky Rubio. Niestety styl gry Millsa polega na nieustannym ruchu bez piłki i jego obrońca nie ma nawet chwili wytchnienia. Biorąc pod uwagę ile zależy od Rubio w ataku i jaki tam spoczywa na nim ciężar, nie sądzę, aby był oddelegowany na dłuższą metę do tego zadania. Spodziewam się, że to Ribas i Llull będą musieli się naganiać za rzucającym rywali. Ciekawym pomysłem byłoby tutaj zastosowanie obrony „box and one”. Coś, co zrobili Toronto Raptors w finałach NBA przeciwko Curryemu pod nieobecność Thompsona i Duranta. Biorąc pod uwagę, że Sergio Scariolo jest trenerem w Toronto i reprezentacji Hiszpanii, nie wykluczam, że posunie się do tego rodzaju obrony. Australia gra bardzo podobnie do GSW. Dużo ruchu graczy bez piłki, zero samolubności i fałszywi rozgrywający w postaci Inglesa ( w GSW to rola Greena) i Boguta. Zresztą Bougt grał w obu tych ekipach i miał dokładnie te same zadania, czyli podania z topu do ścinających kolegów i świetne zasłony.

Obie ekipy posiadają świetnych defensywnie centrów. Tutaj ciężko wskazać, kto będzie miał przewagę. Na pewno kluczowa będzie walka na tablicach. Ekipa, która wygra walkę o zbiórki będzie miała okazję do ponowień i łatwych kontrataków, a przy takich wyrównanych drużynach, każde łatwe punkty będą na wagę złota.

Myślę, że mimo wszystko liderzy zrobią swoje i zadecyduje tutaj głębia składu. Ten zespół, który dostanie większe wsparcie od swoich „zadaniowców” i graczy drugiego planu wygra to spotkanie. Hiszpanie dysponują na pewno trochę większym talentem. W meczu z Polakami, niestety, przypomnieli sobie jak się rzuca za trzy punkty. Także, jeżeli ma to oznaczać ich przemianę na atakowanej połowie boiska, Australia będzie miała nie lada problem. Praktycznie każdy grozi rzutem, a co najgorsze praktycznie każdy może trafiać seriami. Po stornie ekipy z Oceanii nie ma aż tylu wybitnych strzelców, ale tak jak już wspominałem, ich siłą jest kolektyw. Zobaczymy też, czy Rubio utrzyma swoją dotychczasową skuteczność z dystansu. Bo jeśli nie siądzie mu rzut, to Australia będzie mogła sobie pozwolić na zagęszczenie pola trzech sekund, a wtedy zespół z Scariolo może mieć więcej problemów ze zdobywaniem punktów.

Typ: Na pewno czeka nas spektakl koszykarski na najwyższym poziomie i w tej chwili ciężko mi przewidzieć, kto okaże się zwycięzcą. Jednak, jeśli mam się pokusić o typ to stawiam na Hiszpanów różnicą nie większą niż 5 punktów.

Argentyna- Francja

W tym spotkaniu spodziewam się wymiany ognia. Obie ekipy mają wybitnych graczy na atakowanej stronie boiska. Z przyjemnością oglądałem ich mecze ćwierćfinałowe i mam nadzieję, że Campazzo, Scola, Fournier i De Colo znowu pokażą nam masę efektownych zagrań. Patrząc na wyniki tych ekip można odnieść wrażenie, że nie są to najlepiej broniące zespoły. Jednak tak nie jest, a wyniki punktowe wynikają głównie z tempa, jakie narzucają swoim rywalom. Zwłaszcza Argentyna polega na agresywnym odcinaniu pierwszych podań i stałym nacisku na graczy z piłką. Stąd bierze się ich imponująca liczba przechwytów i łatwych punktów. Niesamowite było to, że potrafili tak grać i pozbawiać piłek jak dzieci taki zespół jak Serbia. Francuzi natomiast mają dużo bardziej fizycznie grający zespół, o świetnych warunkach fizycznych. Ich ostoja w defensywie jest „wielkolud” Gobert. Nie oznacza to jednak, że obwodowi są słabymi obrońcami. Oni po prostu mają większy margines błędu. Ryzykując przechwyty wiedzą, że w przypadku niepowodzenia mają kogoś, kto straszy blokiem i często już sama jego obecność wzbudza lęk rywali przy oddawaniu rzutów spod kosza.

Ciekawym i na pewno kluczowym aspektem będzie, czy i kto, zdoła ograniczyć MVP Ligi ACB ( Campazzo). Jest dwóch kandydatów, którzy powinni mieć szanse skutecznie go, chociaż spowolnić. Andrew Albicy to podobnych rozmiarów rozgrywający, który nie ustępuje szybkością Argentyńczykowi. Jest do tego silny i kryjąc Millsa w spotkaniu z Australią, pokazał się ze świetnej strony. Głownie pod jego nieobecność na parkiecie lider „Kangurów” zdobywał punkty. Drugim kandydatem jest gracz nowojorskich Knicks Ntilikina. Jest on dużo wyższy i ma niesamowity zasięg ramion jak na swój wzrost. Jego parametry mogą sprawić problemy rozgrywającemu Argentyńczyków, bo dodatkowo jest bardzo sprawny i szybki. Jednak nie takich rywali „objeżdżał” już lider drużyny z Ameryki Południowej. Zobaczymy, jak będzie tym razem. Natomiast pytanie, kto ma zatrzymać Fourniera i De Colo? Myślę, że obaj zdobędą swoje średnie z turnieju, bo są w niesamowitej formie.

Kluczem do ogrania podopiecznych trenera Colleta powinno być wygranie zbiórki i przypilnowanie, żeby nikt poza tą dwójką nie dołączył się do zdobyczy punktowych. Argentyna pokazała, że lepsze parametry przeciwników nie są im straszne w meczu z Serbią. Oni nie pękają przed nikim, a do tego ich pewność siebie przy oddawaniu rzutów, czy niezwykle ciężkich podaniach w tłoku jest niesamowita. Jeżeli złapią ten swój luz w grze i poczują, że są na fali, mogą pokonać Francuzów. Natomiast gracze z Europy na pewno nie będą chcieli iść na aż taką wymianę szalonych ciosów. Powinno im zależeć na zwolnieniu gry i uruchomieniu Goberta jak w meczu z USA. Jeśli uda im się sprowadzić mecz głównie do ataków pozycyjnych i ograniczyć straty to powinni wyjść zwycięsko z tego pojedynku.

Typ: Również ciężko tutaj przewidzieć, jak potoczy się to spotkanie. Stawiam trochę na przekór swojemu rozumowi na Argentynę. „Kupili” mnie swoim luzem i polotem, z jakim grają. Fakt szkoda, by było, żeby ogranie USA przez Francję poszło na marne. Ale w 2006 Grecy też ich ograli w półfinale i nie wygrali turnieju, przegrywając w finale z Hiszpanią. Także może będziemy mieć bliźniaczą sytuacje w Chinach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *