Przed nami wielki finał MISTRZOSTW ŚWIATA!!!

To ostatnia niedziela,

dzisiaj się rozstaniemy,

dzisiaj się rozejdziemy (…)

Australia- Francja

Mecz o brązowy medal, to spotkanie drużyn czujących olbrzymi zawód i niedosyt po półfinałowych porażkach. Australia była niepokonana i wydawało się, że przerwie swoja klątwę porażek w półfinałach. Niestety ulegli Hiszpanom w nieco kontrowersyjnych i dramatycznych okolicznościach. Francja natomiast wyeliminowała USA w ćwierćfinale. Tak jak podejrzewałem, to zwycięstwo kosztowało ich zbyt wiele sił i ulegli w kolejnym dniu Argentynie. Kto zatem zachowa więcej koncentracji i determinacji, aby nie wyjechać z Chin z pustymi rękoma?

Obie ekipy mierzyły się już na tym turnieju i minimalnie lepsza okazała sią Australia. Jednak tamten mecz nie ma już żadnego znaczenia. Wydaje mi się, że o wiele więcej sportowej złości i woli walki będą mieć gracze z Oceanii. Oni do tej pory nie zdobyli żadnego medalu na wielkich imprezach, mimo że kilkukrotnie byli o włos od tego osiągniecia. Kto wie, czy to nie ostatni dzwonek dla tej ekipy, aby w końcu zdobyć jakikolwiek krążek. Na pewno na niego zasługują, bo ich gra jest bardzo przyjemna dla oka kibica i widać jak bardzo im zależy na zwycięstwie. Pytanie ile jeszcze w baku ma Patty Mills. Człowiek, wokół, którego kreci się cała gra i jeśli on rozgrywa dobre zawody, to jego kolegom jest o wiele łatwiej. Niestety w ostatnim meczu nie dostał żadnego wsparcia w ataku od pozostałych liderów. Dlatego, aby móc myśleć o pokonaniu Francji, Ingles i Baynes muszą zagrać bliźniaczo podobnie jak w pierwszym starciu tych ekip. Obaj byli wtedy skuteczni z dystansu. Zwłaszcza trójki centra „Kangurów” będą niezwykle cenne, bo to pozwoli wyciągnąć dalej od kosza Goberta. Jeśli cały zespół zagra z „pazurem” w obronie i dalej będą dzielić się piłką w ataku, to skuteczność rzutów dystansowych powinna być wyższa niż w ostatnim meczu. Uważam, że będzie to klucz do zwycięstwa.

Francuzi również czują się oszukani przez FIBA. Oni jednak narzekają na brak odpowiedniego odpoczynku między spotkaniem z USA i Argentyną. Tym razem dostali o dobę więcej na regenerację i spodziewam się, że wyjdą naładowani energią i chęcią zdobycia „medalu pocieszenia”. Fournier i De Colo zostali stłamszeni przez natarczywą obronę Argentyny. Australia prezentuje podobny styl na swojej połowie boiska, ale nie aż tak skuteczny, jak gracze z Ameryki Południowej. Zobaczymy na ile liderzy „trójkolorowych” będą w stanie poprawić swoją skuteczność oraz, czy uda im się kreować dogodne pozycje rzutowe dla swoich partnerów. Trener Collet na pewno liczy, że Andrew Albicy znów okaże się skutecznym plastrem na Millsa. Jego rola będzie bardzo istotna, bo jest on jednym z nielicznych graczy, którzy są w stanie nadążyć za rzucającym Australii.

Będzie to na pewno bardzo ciekawe spotkanie, które powinno nam dostarczyć dużą dawkę emocji i dramaturgii. Któryś z zespołów będzie musiał zakończyć turniej na najgorszym miejscu dla sportowca, czwartym. Mam nadzieję, że to jednak Australia pozbiera się po półfinałowej porażce i uda im się zdobyć ten upragniony medal.

Typ: Australia +2

Hiszpania- Argentyna

Wydaje mi się, że jest to dość niespodziewany finał. Mało, kto przed turniejem zakładał zwycięstwo którejś z tych ekip. Wyżej stały akcje Serbii, USA, Francji czy Grecji. Jednak obie drużyny pokazały się ze świetnej strony i utarły nosa niedowiarkom. Zwłaszcza Argentyna wzbudza nie lada sensację i z każdym meczem prezentuje się jeszcze lepiej. Któż by się spodziewał, że tak daleko może ich zaprowadzić magik Campazzo i weteran Scola. Zatem czy dadzą radę postawić kropkę nad „i” i pokonają Rubio i spółkę?

Obie ekipy mają trochę inne atuty. Hiszpanie to topowa defensywa, a Argentyna to szalony i brawurowy atak. Jednak nie możemy powiedzieć, że jedni umieją tylko bronić, a drudzy tylko trafiać do kosza, jak szaleni. Do tej pory „La Roja” miała spore problemy ze skutecznością w ataku. Wspominałem już o tym przy okazji poprzednich zapowiedzi. Mimo to nie można lekceważyć tych graczy. Każdy z nich jest, w stanie wygrać mecz w pojedynkę, co nie raz pokazywali w przeszłości. Na razie jednak, zwłaszcza Sergio Llull nie może się kompletnie wstrzelić. To, co w Realu Madryt trafia z zamkniętymi oczami, tutaj kompletnie nie chce znaleźć drogi do kosza. Jednak to on zadał dwa decydujące ciosy w drugiej dogrywce meczu półfinałowego. Jego doświadczenie i ogranie w takich wielkich meczach może być „x-factorem” tego spotkania. Jeśli mam upatrywać jakiegoś „jokera”, który przechyli szalę zwycięstwa na stronę Hiszpanów, stawiam właśnie na niego.

Kolejnym niesamowicie ważnym czynnikiem będzie to, kto zatrzyma „dziadka” Scolę. Marc Gasol zostawał obrońcą roku w NBA i to on na zmianę z Victorem Claverem będą odpowiedzialni za ograniczenie legendy Argentyny. (Nie zapominajmy, że Gobert to dwukrotny obrońca roku w NBA, a co zrobił z nim Scola to chyba wszyscy wiedzieliśmy). Gracz Barcelony (Claver) był bardzo skuteczny w kryciu Nikoli Jokicia i wydaje mi się, że jego rola będzie kluczowa w defensywie przeciwko Scoli. Gdyby udało mu się spowolnić lidera przeciwników, to Hiszpanie zyskają olbrzymi handicap. Zobaczymy, co Scariolo zamierza zrobić z Campazzo. Czy potraktuje go jak Millsa w spotkaniu z Australią i nakaże obronę „box and one”? Może być to skuteczne zagranie, bo ograniczy wtedy jego największy atut, jakim jest kreowanie pozycji kolegom.

Hiszpanie są świetni w niwelowaniu skuteczności rywali zza łuku, a to jest główna broń Argentyny w ostatnich meczach. Jestem niezwykle ciekawy, jak tym razem poradzą sobie z tym zadaniem. Tutaj prawie każdy przeciwnik grozi rzutem, a ich pewność siebie i swoboda, z jakim oddają nawet te najtrudniejsze, jest nieprawdopodobna. Utrzymanie wysokiej skuteczności to istotny element, aby Argentyna mogła cieszyć się z wygranej.

Ostatni element to straty. Hiszpanie nie popełniają ich za wiele, natomiast Argentyna bardzo dużo ich wymusza poprzez swoją agresywną obronę. Przecinają odważnie linie podań i naciskają gracza z piłką. Rubio i spółka muszą być mocno skoncentrowani, aby nie dawać szans na łatwe punkty rywalom, bo to działa na nich jak woda na młyn. Im więcej dostaną szans na takie łatwe punkty, tym bardziej wzrasta ich pewność siebie, a wtedy mogą być już nie do zatrzymania.

Typ: Hiszpania +3, stawiam mimo wszystko na ogranie Hiszpanów w meczach o stawkę. Nie licząc Scoli i Campazzo Argentyna nie ma tak doświadczonych graczy i to właśnie zdecyduje o wyniku, opanowanie i chłodna głowa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *